Niedostateczna samokontrola/samodyscyplina to schemat osób, dla których regularność czy tolerowanie frustracji stanowią ogromne wyzwanie. Mając ten schemat trudno zdrowo kierować zarówno swoim czasem, jak i emocjami. Poddanie się działaniu tego schematu oznacza życie w chaosie, trudności w realizowaniu planów i zamierzeń oraz uleganie impulsom. Unikanie wiąże się ze stronieniem od frustracji związanej z koniecznością realizacji obowiązków czy wywiązywania się z terminowych zobowiązań. Nadmierna kompensacja przejawia się najczęściej skłonnością do nadmiernej kontroli siebie w różnych wymiarach – własnych emocji, spontaniczności czy zadań. Poniżej znajdziecie przykłady działanie każdego z tych stylów radzenia sobie ze schematem niedostatecznej samokontroli.
Poddanie się schematowi – historia Amelii
Rodzice Amelki wyznawali filozofię, że praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy. Tata sprowadzał samochody zza granicy, a mama pracowała przy produkcjach telewizyjnych. Wiodło im się bardzo dobrze, choć przy takich zajęciach o jakiejkolwiek stałej strukturze nie mogło być mowy. Tata co jakiś czas wyjeżdżał na kilka dni. Przywoził samochody, sprzedawał je, a potem żył za zarobione pieniądze. Mama była na miejscu, za to miała okresy codziennej pracy po kilkanaście godzin, po czym kilka tygodni przestoju. Taki rytm pozwalał im na różne spontaniczne wyjazdy. Amelka bardzo lubiła takie życie. Przekładało się to niestety na jej edukację. Miała przez to problem z systematycznością. Zawsze była mądrą dziewczynką, więc początkowo nadrabiała to wrodzoną inteligencją. Z czasem zaległości zaczęły się spiętrzać, a ona sama coraz częściej słyszała, że jest zdolna, ale leniwa. Też tak o sobie myślała. I choć chciała to zmienić – nie wiedziała jak.
Dorosła Amelia jest psychoterapeutką. Dobrze czuje się z ludźmi, a ludzie z nią. Ma też dużo uroku, więc jej częste spóźnienia uchodzą jej płazem. Poza tym idzie jej świetnie. Będąc inteligentną i empatyczną z natury łatwo nawiązuje relacje i jest skuteczna w prowadzeniu terapii. Marzy jej się jednak coś więcej, niż tylko praca w gabinecie. Łatwo ekscytuje się nowinkami oraz znajduje inspirację w opowieściach innych osób. Na fali tych emocji wymyśla sobie różne nowe przedsięwzięcia. Raz chce zabierać się za pisanie książki. Innym razem chce stworzyć aplikacje wspierającą terapię. Marzy o rzuceniu regularnej pracy i prowadzeniu warsztatów. Najlepiej na Bali. Każdy z tych pomysłów ma szansę powodzenia. Jest jednak „ale”: Amelia ma ogromną trudność z wyjściem poza marzenia i doprowadzeniem projektu do końca. Nie lubi siebie za to. Dobrze, że w trakcie szkoły psychoterapii trafiła na życzliwą superwizorkę. Tylko dzięki jej ciągłym naciskom była w stanie zdobyć certyfikat terapeuty!
Unikanie – historia Marka
Rodzice Marka byli uzależnieni od alkoholu. Trudno było ich spotkać trzeźwych, a niekiedy nawet zastać w mieszkaniu. Dlatego decyzją sądu kilkuletni Marek razem z rodzeństwem trafił najpierw do pogotowia opiekuńczego, a potem do domu dziecka. Życie w bidulu (bo tak wychowankowie nazywali dom dziecka) było dużo bardziej znośne niż włóczenie się po ulicach w poszukiwaniu jedzenia. Ale też bardzo przytłaczało małego chłopca. Dlatego starał się nie wychylać i po prostu przetrwać ten czas.
Dorosły Marek ma już bidul za sobą. Jako pełnoletni wychowanek otrzymał mieszkanie socjalne, a dzięki wsparciu przyszywanej ciotki stara się skończyć studia. Idzie mu to opornie. Nie brak mu inteligencji, za to bardzo trudno jest mu zorganizować sobie czas. Miał już niejedną rozmowę z ciotką na ten temat. Ale mimo najszczerszych chęci nie potrafi utrzymać rutyny koniecznej do zaliczeń na studiach i napisania pracy dyplomowej. Opanował już wprawdzie umiejętności odbierania awizo na czas, przestał też mieć problem z terminowym opłacaniem rachunków. Wciąż jednak będąc zdeterminowanym do nauki przyłapuje się na tym, że zamiast pisać prace na studia spędza długie godziny grając ze znajomymi w MMO. Systematyczność po prostu go przerasta.
Nadmierna kompensacja – historia Justyny
Mała Justynka wychowała się na polu walki. Jej rodzice kłócili się odkąd sięga pamięcią. Podniesione głosy i trzaskające drzwi były jej codziennością. Posiłki zwykle zjadała sama, chowając głowę w ramionach i próbując wysondować, w jakim nastroju są jej rodzice. Raczej nie miała przy tym apetytu. Starała się też stwarzać jak najmniej problemów. Bała się, że złość obojga skupi się na niej. Albo, co gorsza, że problemy, które mogłaby spowodować, staną się przyczyną ich rozwodu. A tego bardzo się bała. Dlatego starała się ze wszystkich sił być dobrą uczennicą i znikać rodzicom z oczu, kiedy tylko niczego od niej nie chcieli.
Dorosła Justyna mieszka sama. Jest cenioną specjalistką, choć sama nie potrafi siebie doceniać. Tym bardziej, że wciąż zmaga się z problemami z jedzeniem. Nie potrafi nad nimi zapanować. Na zmianę albo bardzo skrupulatnie pilnuje ilości przyjmowanego jedzenia, albo traci kontrolę i zjada wszystko, co tylko wpadnie jej w ręce. Dobrze, że przynajmniej w pracy potrafi się kontrolować! Ludzie z zespołu odbierają ją jako wyjątkowo uporządkowaną perfekcjonistkę, która niczego nie pozostawia przypadkowi. Wszystko ma poplanowane z wyprzedzeniem i nie traci czasu na czcze pogaduchy. Pilnuje jeszcze i pogania innych, żeby dostać wszystkie składowe swojego raportu na czas.
Podsumowanie
Rodzice Amelii nie byli w stanie nauczyć jej zdrowej samodyscypliny, ponieważ sami jej nie mieli. Mieli jednak inne zasoby. Oboje dobrze dogadywali się z ludźmi. Dzięki temu ojciec Amelii był sprawnym handlarzem, a matka świetnie radziła sobie w gwarnym, ruchliwym i pełnym napięcia telewizyjnym studio. Amelka przejęła od nich obie te rzeczy: umiejętność budowania relacji oraz brak samodyscypliny. Będąc inteligentną dziewczynką miała łatwy start w szkole. Problemy pojawiły się wtedy, gdy sama inteligencja przestała wystarczać do opanowania wymaganego materiału. Amelia potrzebowała wtedy wsparcia w postaci kogoś, kto będzie z nią regularnie siadał do lekcji czy pilnował w obowiązkach. I tu trafiła w pustkę. W efekcie w dorosłości potrafi radzić sobie z bieżącymi wyzwaniami, ale długofalowe przedsięwzięcia są ponad jej siły. Jest w stanie realizować je jedynie mając wsparcie z zewnątrz.
Historia Marka to przykład tego, jak skrajne zaniedbanie w dzieciństwie wpływa negatywnie na rozwój mózgu dziecka. Przez warunki, w jakich się wychował, nie był w stanie nabyć doświadczeń niezbędnych do nauki zdrowej samodyscypliny. Zamiast tego rozwijały się w nim różne toksyczne schematy: deprywacji emocjonalnej (bo nikt o niego nie dbał), wadliwości/wstydu (dziecko z bidula) oraz niedostatecznej samokontroli/samodyscypliny. Nauczył się radzić sobie z nimi przez unikanie – wybiera szybką nagrodę w postaci przyjemności z gier, ponieważ długofalowe i bardziej wymagające przedsięwzięcia jawią mu się jako zbyt przytłaczające.
Justyna jest jedną z osób, które określam mianem „dzieci z pola walki”. To osoby wychowane w przewlekłym stresie spowodowanym ciągłym konfliktem między rodzicami. Bardzo często konsekwencją takiego wychowania są schematy: nieufności/skrzywdzenia, wadliwości/wstydu oraz niedostatecznej samokontroli/samodyscypliny. Tak też jest w przypadku Justyny. Schemat niedostatecznej samokontroli powoduje, że trudno jej znaleźć zdrowy środek między pracą a relaksem oraz wypośrodkować w ilości przyjmowanych kalorii. W pracy narzuca sobie przesadną dyscyplinę (to właśnie nadkompensacja). Chroniło ją to w podstawówce (pilna uczennica, która nie stwarza problemów). Sprawdza się też w dorosłym życiu (ceniona specjalistka). W domu również próbuje powtórzyć ten wzorzec kontrolując ilości jedzenia. Tyle że tam co jakiś czas doświadcza przełączenia się w drugą skrajność – utraty kontroli i poddania się schematowi. W efekcie zarówno w pracy, jak i w kwestiach związanych z jedzeniem nie ma jak doświadczyć bycia w równowadze. Schemat ma się dobrze, ponieważ Justynie brak doświadczeń, które mogłyby go zmienić.
Zobacz też: Lista 18 wczesnych schematów.
Podoba Ci się to, co robię?
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej bądź wesprzeć moją pracę – sprawdź mój profil na Patronite!