Z poprzedniego tekstu mogliście dowiedzieć się czym są cele SMART oraz jak je formułować. Dziś dwa przykłady na zastosowanie metody SMART w praktyce.
CEL 1: Zacząć biegać
- Czy jest sprecyzowany? Przydałoby się jeszcze wiedzieć PO CO? Dlatego lepiej doprecyzować ten punkt: zacząć biegać, by w ten sposób poprawić swoją kondycję.
- Czy jest mierzalny? NIE. Tu też trzeba doprecyzować. Na przykład: biegać codziennie po pół godziny.
- Czy jest atrakcyjny? Tu pojawia się problem: sporo moich znajomych biega, ale mnie to nudzi… Znacznie atrakcyjniejsze dla mnie jest jeżdżenie na rowerze. Zatem przeformułujmy: nie biegać, a jeździć na rowerze. Na tyle to lubię, że z chęcią pojeżdżę dłużej niż pół godziny.
- Czy jest realistyczny? NIEZBYT. Może być kiepska pogoda, mogę nie mieć danego dnia czasu, może mi się rower popsuć albo ja sam mogę czuć się gorzej… Może więc zamiast codziennie, spróbuję trzy razy w tygodniu?
- Czy jest terminowy? Mogę określić sobie przedział czasu, w którym chcę realizować mój cel. Na przykład: jeździć na rowerze od kwietnia do października.
- KONKLUZJA – Teraz mój cel brzmi: Od kwietnia do października trzy razy w tygodniu spędzać na rowerze co najmniej pół godziny.
CEL 2: Napisać pracę magisterską
- Czy jest sprecyzowany? TAK. Wiadomo, czego cel dotyczy i co chcę osiągnąć.
- Czy jest mierzalny? SŁABO – mogę stwierdzić, czy go osiągnąłem, ale nie mogę śledzić postępów. Przydałoby się zatem przeformułować cel tak, aby możliwe było również śledzenie postępów. Mogę np. postanowić sobie, że będę pisał 5 stron dziennie. Jeśli praca ma mieć 50 stron, to uwinę się w 10 dni. Brzmi nieźle!
- Czy jest atrakcyjny? Samo pisanie to raczej wątpliwa przyjemność. Ale mieć to już za sobą – BEZCENNE.
- Czy jest realistyczny? 5 stron dziennie to nie tak dużo. Chyba że potrzebuję jeszcze odwiedzić bibliotekę, promotora, poszukać materiałów w internecie… Mogę też nie mieć danego dnia weny… Pozornie 5 stron dziennie to mało, ale jeśli uwzględnię wymienione wcześniej rzeczy, to jet to całkiem spora ilość. Spróbujmy zatem tak: podwoję przewidywany czas, a jednocześnie planowaną ilość stron zmniejszę o połowę. Zatem będę pisał 2,5 strony pracy co każde dwa dni. Teraz wydaje się to być dużo bardziej realistyczne. Ponadto w takim tempie pięćdziesięciostronnicową pracę napiszę w tym tempie w niecałe półtora miesiąca. Wystarczająco!
- Czy jest terminowy? Mogę sobie postanowić, że za półtora miesiąca wyślę promotorowi pierwszą wersję. Teraz już jest terminowy.
- KONKLUZJA – Teraz mój cel brzmi: Pisać 2,5 strony pracy co każde dwa dni, by za półtora miesiąca złożyć pierwszą wersję promotorowi.
"Smartowanie" celów nie jest trudne. Wystarczy tylko poćwiczyć!
warto wyznaczyć nagrodę za spełnienie celu, i kogoś kto będzie monitorował postępy, ewentualnie samemu się monitorować, również o tym pisałam 🙂 link powyżej.
Zgadzam się w pełni. Sam tak robię 🙂
super wyjasnione, dziekuje 🙂
Proszę bardzo 🙂
A czy, gdy cel jest duży i sklada sie z etapow, to kazdy z etapów tez zapisujemy smartem?
np.
Przebiec maraton
Biegac x razy w tyg
Zapisac sie na trening
To wtedy trzrba zapisywac tez te etapy i je smartowac?, czy tylko cel ktory teraz musze zrealizować? Przy wiekszejnilosci celów to ma znaczenie, a to strasznie mąci ;D
W przypadku dużych celów podzielenie ich na etapy to bardzo dobry zwyczaj. Warto wtedy oczywiście pozapisywać sobie te etapy, natomiast potem smartujemy je po kolei i realizujemy po kolei. Nie ma potrzeby smartować dalszych etapów jeśli jeszcze nie zacząłem realizacji bieżącego – smartowanie wszystkiego od razu tylko narobi nam mętliku. Ponadto gdy robimy to stopniowo, etapami, przy smartowaniu kolejnych z nich mamy dzięki temu możliwość zaktualizować nasze plany i uwzględnić wiedzę wyniesioną z poprzedniego etapu (np. czy cel nie był za trudny, czy nie przewidziałem za mało albo za dużo czasu na jego realizację itp.).
Super1! Już mi łatwiej ;DA mógłbys pokazac to na jakimś przykładzie? Bo rozumiem, że możnanajpierw zapisać te cele w formie takiej nie przesmartowanej, czyli nie do końca poprawnie
Np. dużym celem niech bedzie, „Nauka gry na fortepianie”. ? Ok, ale to nie polecasz robienia czegoś takiego, jak np – Wielki Plan Roku itp?:)
i jeszcze jedno pytanie, jak smartowac cele, które są nawykami?
Np. Nawyk odkładania rzeczy na swoje miejsce? Przecież mierzenie tego byłoby tragiczne, musiałbym zapisywać każdą rzecz, czy coś ;D
Przepraszam, za, aż 3 komentarze, ale Twój post jest dla mnie skarbnicą wiedzy ;D
Czyli smartuje się ten cel główny, tak, ze wyłoni się w sumie z niego pierwszy etap prawda? Więc warto sobie te rozbite etapy gdzieś zapisać?
Dużo pytań naraz, ale spróbuję po kolei na nie odpowiedzieć.
1. Wielki Plan Roku – nie jestem pewien co masz na myśli. Czy chodzi o planowanie realizacji długoterminowego celu, czy o postanowienia noworoczne? Bo jeśli chodzi o to drugie, to faktycznie nie jestem zwolennikiem… Jeśli zaś chodzi o realizację długoterminowego celu, to jak najbardziej można (i warto) robić takie plany.
2. „Nauka gry na fortepianie” – jak się za to zabrać? Najpierw podzieliłbym to na etapy, np:
– zorganizować sobie instrument bądź dostęp do niego,
– znaleźć nauczyciela,
– doskonalić umiejętności
itp.
Zadałbym też sobie pytanie po czym poznam, że nauczyłem się grać na fortepianie – po tym, że umiem płynnie i swobodnie zagrać kilka określonych utworów, czy po czymś innym?
Teraz przechodząc do poszczególnych etapów: celu pod tytułem „zorganizować sobie instrument” bądź „znaleźć nauczyciela” nie ma po co smartować, można za to określić sobie termin ich realizacji. Natomiast cel „doskonalić umiejętności” można już jak najbardziej wysmartować np. określając, że przez pięć dni w tygodniu będę ćwiczył przez pół godziny dziennie. Mogę też doprecyzować ten cel i wyznaczyć sobie jego finał na zasadzie: „nauczyć się takiego-a -takiego utworu”, co będzie dla mnie zwieńczeniem etapu ćwiczeń.
3. Co to znaczy że cele są nawykami? Czy to znaczy, że za cel stawiasz sobie wyrobienie sobie nowego nawyku? Jeśli tak, to nie ma po co tego smartować. Zamiast tego warto napisać sobie karteczkę-przypominajkę przypominającą o tym, jaki nawyk chcesz w sobie wyrobić. I tu warto zapisywać sobie każdy raz, kiedy udało Ci się postąpić zgodnie z nowym nawykiem, bo to sprzyja utrzymaniu motywacji. Warto też wtedy wyznaczać sobie nagrody za trzymanie się nowego nawyku.
4. Rozbite etapy jak najbardziej warto sobie zapisywać – tak jak pisałem o tym w punkcie drugim.
1 Chodziło bardziej o to, że jesli mam kilkanaście celów, to czy je też warto jakos sobie zapisać w formie np. planu roku?
2 Ok, super! A jak „głęboko” trzeba te cele wyznaczać, żeby to był już końcowy cel? W sensie, że trzeba jeszcze potem głębiej zapisywać i w końcu z celu „zorganizować instrument”, zrobić znowu kartkę mini celów?
Terminy wyznaczania celów, zależą od priorytetu celu prawda?(Oczywiście przy założeniu, że można sobie ten termin ustalić, a nie cel go wymusza – np zdać maturę można tylko w maju itp )
3 Genialna sprawa z ta książeczką, właśnie to miałem na myśli ! Dzięki !
4 A jak to jest z punktami SMARTA, czy one są ustawoine w kolejności, w której powinno się je robić? Chodzi mi o to, że np. Najpierw zawsze S, potem M, potem A itp, czy można zacząć o terminu i tak skakać np ?
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki ! ;D
Podam przykład, do pytania 2:
Cel 1 – Nauka gry na instrumencie
Podcel 1 Znaleźć nauczyciela
Podcel 2 Zadzwonić do szkoły muzycznej i zapytać o wolne terminy u Pana X
Czy to tak może wyglądać, czy wystarczy zatrzymać się np na podcelu 2?
@1 Jeśli tylko masz taką potrzebę – nic nie stoi na przeszkodzie 🙂
@2 Tutaj granicą jest zdrowy rozsądek. Najłatwiej to zrozumieć na przykładzie planowania podróży samochodem z Warszawy do Gdańska.
Mogę to zrobić tak:
1 Wybrać trasę
2 Pojechać nią
…albo tak
1 Wybrać trasę
2 Wyruszyć w podróż
2a Zapakować bagaże do samochodu
2b Sprawdzić, czy zamknąłem mieszkanie
2c Przejechać odcinek z domu do autostrady A2
2d Przejechać odcinek A2 z Warszawy do węzła Stryków
2e Zjechać z autostrady A2 na A1
i tak dalej…
Pierwszy przypadek jest w zupełności wystarczający. W drugim robienie tak dokładnego planu może mi zająć więcej czasu i energii niż sama podróż 😉
@3 Proszę bardzo 🙂
@4 Tu również nic nie stoi na przeszkodzie żeby sobie poskakać. To tak jak robienie zakupów żeby ugotować obiad. Ważne jest abym miał wszystkie składniki, zaś to w jakiej kolejności wkładam je do koszyka nie ma aż takiego znaczenia.
No i genialnie, jak na razie rozwiane mam wszystkie wątpliwości!
Dzięki ogromne ;D
Dzień dobry ! W toku ćwiczeń i prób SMARTA napotkałem problemy :
Załózmy, że planujemy sobie 5 najbliższych lat :
Smartowac każdy cel po kolei czy wszystkie podstawiać pod jeden z etapów?
Najpierw sprecyzować wszystkie cele, potem zmierzyć itp bo tak mi się wydaje łatwiej.
Jest jakiś sposób na to, żeby te cele ze sobą połączyć w jakiejś kolejności SMARTowania? Bo ja mam sporo tych celów, które wynikają jedne z drugich, np cel związany z nauką czegoś nowego w pracy musi być przed samą praca itp, ale np jakoś przyczynowo – skutkowo je planować? Najpierw musi być to bo to wynika z tego itp?
I ostatni problem, jak mam kilka tych celów w ciągu miesiąca zrobić i tam roku, więc jest to plan roku i one się nakładają, to to tez trzeba przefiltrować przez realność – czy to się uda czy dam radę, ewentualnie tak je rozłożyć, zęby się nie zajechać?
I naprawdę trzeba spedzać tak wiele czasu przy jakiejś nowej aktualizacji tych celów? Jak się zmieni jeden zmieniają się wszystkie, a tu trzeba i pieniądze na nowo rozplanować itp i czasem mam tak, żę więcej planuje, niż robię, bo każdy z tych celów chce żeby był dobrze przesmartowany ;/
5 lat to cholernie dużo czasu! No i też dużo może się przez ten czas wydarzyć rzeczy nagłych, zaskakujących, nieplanowanych. Mogą się też zmienić moje potrzeby, preferencje, oczekiwania, szanse, jakie się pojawiają… DLATEGO NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU SMARTOWANIE SOBIE CELÓW NA 5 NAJBLIŻSZYCH LAT! To po prostu nie ma szansy się udać i – tak jak zresztą piszesz – samo trzymanie celów „up to date” zajmie wtedy dłuuugie godziny.
Co z tym zrobić? Możesz podzielić sobie cele na bieżące oraz krótko-, średnio- i długoterminowe.
* Bieżące to cele na dany dzień bądź tydzień.
* Krótkoterminowe to cele do osiągnięcia w ciągu najbliższych max. 3 miesięcy.
* Cele średnioterminowe to cele na najbliższy rok, góra dwa lata.
* Cele długoterminowe to cele na 3+ lat.
I tu trzymaj się jednej zasady: bieżące cele po prostu realizuj. SMARTUJ TYLKO CELE KRÓTKOTERMINOWE. A potem je realizuj, obserwuj postępy, wyłapuj swoje zasoby albo potencjalne trudności i aktualizuj cele krótko- i średnioterminowe mając w pamięci jednocześnie cel długoterminowy.
Jeśli masz skłonność do formułowania sobie zbyt dużej liczby celów krótkoterminowych – przyjmij sobie dodatkową zasadę – MIEJ WYSMARTOWANE I REALIZUJ NIE WIĘCEJ NIŻ TRZY CELE KRÓTKOTERMINOWE NARAZ. To w zupełności wystarczy.
Sedno sprawy w tym, żebyś znalazł punkt równowagi między nie planowaniem w ogóle, a zbyt skrupulatnym planowaniem wszystkiego.
5 lat to cholernie dużo czasu! No i też dużo może się przez ten czas wydarzyć rzeczy nagłych, zaskakujących, nieplanowanych. Mogą się też zmienić moje potrzeby, preferencje, oczekiwania, szanse, jakie się pojawiają… DLATEGO NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU SMARTOWANIE SOBIE CELÓW NA 5 NAJBLIŻSZYCH LAT! To po prostu nie ma szansy się udać i – tak jak zresztą piszesz – samo trzymanie celów „up to date” zajmie wtedy dłuuugie godziny.
Co z tym zrobić? Możesz podzielić sobie cele na bieżące oraz krótko-, średnio- i długoterminowe.
* Bieżące to cele na dany dzień bądź tydzień.
* Krótkoterminowe to cele do osiągnięcia w ciągu najbliższych max. 3 miesięcy.
* Cele średnioterminowe to cele na najbliższy rok, góra dwa lata.
* Cele długoterminowe to cele na 3+ lat.
I tu trzymaj się jednej zasady: bieżące cele po prostu realizuj. SMARTUJ TYLKO CELE KRÓTKOTERMINOWE. A potem je realizuj, obserwuj postępy, wyłapuj swoje zasoby albo potencjalne trudności i aktualizuj cele krótko- i średnioterminowe mając w pamięci jednocześnie cel długoterminowy.
Jeśli masz skłonność do formułowania sobie zbyt dużej liczby celów krótkoterminowych – przyjmij sobie dodatkową zasadę – MIEJ WYSMARTOWANE I REALIZUJ NIE WIĘCEJ NIŻ TRZY CELE KRÓTKOTERMINOWE NARAZ. To w zupełności wystarczy.
Sedno sprawy w tym, żebyś znalazł punkt równowagi między nie planowaniem w ogóle, a zbyt skrupulatnym planowaniem wszystkiego.
Super! Doszedłem do podobnego wniosku, tylko nie tak rozbudowanego jak Twój l;D
No dobra, ale to ceł długoterminowy nie składa się z małych? Nie wiem jak to połączyć to jest problem ;/ Czy to chodzi o to, żeby były to rózne cele ? No bo do maratonu zeby sie przygotowac t otez trzeba to podzielic na male cele, itp ;/
Sam sobie odpowiem !
Czyli celem długo terminowym może byc przebieć maraton :
Wtedy planuje się treningi itp, ale w czasie, gdy robię go teraz, nie wrzucam sobie juz wiecej celów, prócz tych krótkoterminowych? coś takiego?
Albo gdy planuje go za 3 lata rozpocząc to wgl nic z tym nie robie to akurat rozumiem ;D
Dokładnie tak 🙂
A i próbuje to jeszcze jakoś połączyć wszystko z planowaniem ABCD wg Tracego, czy to wgl według CIebie ma szanse istnienia?
SMART i ABCD Briana Tracy’ego to podejścia odpowiadające na dwie różne potrzeby.
* SMART mówi o tym JAK formułować swoje cele.
* ABCD (a właściwie ABCDE) mówi o tym, CZY i KIEDY je realizować.
ABCDE to dobre narzędzie gdy celów mam zbyt wiele i nie jestem w stanie ich wszystkich „ogarnąć”. Wtedy posługując się tą metodą mogę dokonać selekcji.
Jak już tej selekcji dokonam, wtedy mogę użyć SMART, żeby cele, które zostawiłem sobie dla siebie, doprecyzować i zacząć realizować.
I to najwazniejsza wątpliwośc :
Duży cel, dziele na kawałki i jeśli trzeba to kawalki wrzucam jako cele krótkoterminowo i bieżące prawda?
Prawda.
I Przemek, jak wrzucam cele do celów długo i średnio terminowych, to nie musze ich smartować? to odniesienie do tego dzielenia, bo przecież jak masz cel długi np tren maraton, to musisz w ciągu nie wiem pół roku zaczać coś robić, mimo, że cel kończy się później?
Chyba mam odpowiedź, nie trzeba nic smartować, przecież czas płynie i w końcu cele z pół roku, staną się celami 3 miesięcznymi i trzeba bd je przesmartować, genialne!
O to właśnie chodzi 🙂
Przemek, a co gdy c el który sobie dałeś sprawia u CIebie strach przed jego wykonaniem? To wtedy cel jest nierealny, bo boisz się, że się nie uda, czy po prostu trzeba go zrealizowac?
Np . Zadzwonić do preseza firmy X z prośbą o coś tam, albo z pytaniem o coś tam – gdzie Ty boisz się samego autorytetu, ale gdybyś to wykonał Twoje inne plany stałyby się łatwiejsze?
A to już zupełnie inna historia. Zerknij tu:
https://www.psychowiedza.com/2013/09/zdrowy-rozsadek-i-smoki.html
Paradoksalnie w ten sposob czesto sie uspojajam, jak podawales w przykldzie z Irena ;D Czyli jedno nie yklucza drugiego?
I ostatni kmien milowy ;
Cele same ksztaltuja plan prawda? Dzielac wielki cel na mniejsze mam plan dzialania na tyle az go ukoncze i nie musze robic zadnego planowania ?;)
A i pytanie, dzielnie celu na mniejsze kawalki nie ma nic takiego, ze te kawalki wplywaja na mierzalnosc glownego celu prawda? Wtedy mierzalnosc tyczybsie kazdego z podeclow bo ona dotyczy 1 celu tylko ? Bo to tez idzie sie pogubic ;DD
Np cel – Kupi samochod w listopadzie – obejrzec 5 samochod
To patrze mierzalnos po kolei tych celow, a nie ze mierzalnosc celu glownego to tylko sam podzial tych celow?
Chyba już rozkminiłem – wtedy smartuje się kazdy z tych mniejszych celów i każdy z mniejszych celów musi byc odpowiednio przesmartowany ;D
Ten post to bedzie skarbnica wiedzy, dla każdego kto ma jakieś wątpliwości do SMARTA ;d
Do tej mierzalności celu przykład
A jak np robisz cel –
1 Umieć wszystkie rzeczy potrzebne do Z
– Podcel1 nauczyć się X,
Podcel2 nauczyć się Y
I terazz czy 1 cel jest SMARTem? I czy go też trzeba odhaczać jako zrobiony, ?
Przemek a co z celami, które zakończę w max 3 miesiące, ale żeby je przesmartować muszę np osiągnać cel bieżący?
Np żeby z kimś coś zrobić np do końca listopada, muszę najpierw się zn im spotkać np na jego początku – jedno i drugie jest celami które powinienem smartować? Czy to wtedy wgl wyrzucac na razie z tabelki i trzymać w głowie, czy w tabelce zostawić niedokończone?
Przemek dopiero skumałem…
Tu nie chodzi o to zeby robic sobie tak :
Cele na 3 lata – i tam wrzucic np jakis cel krotkoterminowy np jechac na 2 tygodnie do Rzymu
Tylko ten cel jest celem krotkoterminowym i po prostu go nie smartuje.
Dlatego miałem taki bałagan w tabelkach!
A zobacz mówisz, że max 3 cele mam smartowac, ale jesli ja mam np 7 celów, które po podzieleniu robi sie ich np 16 i przez to ze mam malo czasu robia sie 3 miesieczne to jesszcze zorbic z nich 2? Wtedy t oco chce osiagnac sie wydluzy znaaacznie ;/
Nie było mnie tu przez dwa tygodnie i widzę, że sam przez ten czas znalazłeś odpowiedzi na kilka swoich pytań i wątpliwości 🙂
Co do ostatniej wątpliwości – w swej pracy psychoterapeutycznej czasem spotykam się z problemem, że ktoś ma tak dużo rzeczy do zrobienia, że w efekcie nie wie za co się zabrać i nie robi nic. Spotykam też osoby, które pracują zdecydowanie za dużo i planują zdecydowanie za dużo – wtedy zwykle osiągają też dużo, ale kosztem zdrowia (które po paru latach takiego funkcjonowania zaczyna szwankować) i relacji (mało bliskich osób, bo po prostu nie ma na to czasu). W obydwu tych przypadkach odpowiedź jest jedna – zdrowy balans. Jeśli masz za dużo rzeczy do zrobienia i nie wiesz za co się zabrać – wybierz sobie jedną czy dwie z nich i od tego zacznij. Lepiej zrobić mało niż myśleć o ogromie rzeczy do zrobienia i z poczucia przytłoczenia i bezsilności nie robić nic.
Jeśli zaś bardzo intensywnie pracujesz i sporo osiągasz – pamiętaj, że oprócz czasu na pracę potrzebny jest także czas na inne rzeczy. Zerknij tu: https://www.psychowiedza.com/2014/03/inwestor.html – lepiej zrozumiesz o czym mówię.
Wracając jeszcze ogólnie do kwestii SMART i innych tego typu metod – służą one do tego, aby pomagać w realizacji celu. Jeśli poświęcam pewien niewielki procent czasu potrzebnego na realizację stawianych sobie celów, to właśnie o to chodzi. Jeśli zaś planowanie i smartowanie zajmuje mi tak dużo czasu, że w efekcie brakuje mi go na inne rzeczy – to znak, że za dużo planuję, a za mało żyję!
Moj problem polega na tym, ze chce zrealizowa duO celow, kazdybdokladnie, wiwc samo smartowanie jst dla mnie wyzwanem bo np. Nie umiem pozzieli jakiegos celu i juz wtedy jestem zdemotywowany albo lekambsie ze moze cosnsie nie uda, w efekcie i tak tego niebrobie, mam prpblem z tym, ze chcialbym umiec to idealnie.
Nie moge sobie wyobrazic jak to ma wygladac.
Inny problem to ze mieszam strach z realnoscia ii np. Mimi ze cel jest realny – zadzwonic, to odwlekam i mysle ze zle zaplanowalem bo sie boje ;/
Mi wyszlo tak z podstawowych celow mam gdzies tak 30 krotkoter ale to sa cele np, kupic cos, ale dop za miesiac i to tez miesza ;/
1 Sluchaj a co z mierzalnością? Bo np. nie umiem zmierzyc dobrze ile zajmie mi smartowanie celów, a jak założe ze 10 minut np to potem bede sie bal ze to nierealne [p.s moglbys prosze rozwinac na czym polega ta realnosc?] albo np. wyjdzie cos z tymi celami i juz sie wydluzy i ja sobie daje cel – aktualizacja celow 1h dziennie, tylko samo zabranie sie za to juz jest dla mnie trudne bo i tak musze to jakos podzielic, a jak zaczynam to dzielic na mniejsze czesci – samo dzielenie jest stresujace, to gdy sie cos zmieni to znowu trzeba to aktualizowac co zajmie znowu kupe czasu i tak siedze w blednym kole
2 Z ta mierzalnoscia to jeszcze nie umiem jednej rzeczy, biore cel, najpierw go dziele na kawalki, ale czy dzielac go na kawalki nie smartuje go juz? bo ja cos czuje ze za szybko chce to wszystko umiec
4I ostatnie, zobacz ja mam np 30 celów krótko i z 50 średnioterminowych, przy czym jakas tam ilosc to cele typu – kupic cos tam i gdybym mial wybraz 3 to bym 4 lata cos robil, wiec tu musze znalezc balans – kumam.
ALE – Jaki maszp omysl na to, ze jak masz jakis plan, gdzie te cele sa powiazane, no bo jakby nie patrzec jest to czesc wiekszego celu, a ze ja jestem dokladny i rozbudowywuje to, to potem zmiana jednego celu, sprawia, ze mecze sie przy tym tydzien i aktualizuje i musze myslec planowac, a nie jestem pewien czy to co na dzisiaj jutro pojutrze wykonac, bo nie zdarze zaktualizowac, a moze okaze sie ze jednak ta zmiana byla niepotrzebna i o 🙁
No i jeszcze jak masz tak, ze nie wiem co jest od czego wazniejsze, na to tez trzeba czasu, a to wszystko stresuje i znowu trzeba czasu i jak juz raz to zrobilem to zeby znowu tu pociagnac to ja nie wiem z 3 miesiace, a gdzie to ciagle miec aktualne?
A co do ABC to chodzi mi o to głównie, że zobacz :
Mając cele, robisz je wg listy, a Tracy mówi, żeby je segregować wg konsekwencji, tylko, że jak np danego dnia masz do zrobienia coś to to robisz, , bo masz to przeciez w planie, więc jakoś tak mi to nie pasuje jedno do drugiego, co o tym sadzisz?
Przemek aktualizuje sobie cele, ale jak mam cele na rok, i jest ich tam ze 20 to mogę je sobie określać w przybliżeniu ? Np. że ten chce w styczniu, a ten w marcu itp. ? Innymi słowy – moge je przesmartować na tyle ile się da? Czyli np. okreslic je dobrze, podzielic, ale np nie wyznaczac daty, a miesiac, oraz realnosc tez bedzie trudno, ale widzisz i znowu musialbym je co jakis czas wszystkie aktualizować ;/
Damian, to dobry moment żeby zadać sobie pytanie o to, czy SMART i metoda ABC Tracy’ego jeszcze Ci pomaga w realizacji celów, czy już zaczyna być ciężarem. Kiedy czytam ile energii i czasu poświęcasz na zrozumienie i wdrażanie w życie tych metodyk, to zaczynam mieć bardzo silne wrażenie, że to bardziej ciężar niż pomocne narzędzia.
Czemu tak się dzieje to już temat na spotkanie z terapeutą, nie na komentarze na blogu.
Ze swej strony mogę polecić Ci jeszcze dwie bardzo dobre lektury pozwalające lepiej zrozumieć skąd mogą się brać takie trudności:
* „Program zmiany sposobu życia” – http://lubimyczytac.pl/ksiazka/208328/program-zmiany-sposobu-zycia-uwalnianie-sie-z-pulapek-psychologicznych
* I jeśli czytasz po angielsku – „Breaking negative thinking patterns” – http://eu.wiley.com/WileyCDA/WileyTitle/productCd-1118877713.html
Gorąco zachęcam do lektury 🙂
Książkę sobię na pewno kupię !
Też tak uważam, zawsze miałem problem z tym, ze zbyt dokładnie analizuje, a dopóki nie rozumiem czegoś w 100% to odwlekam wszystko 🙂
A w smarcie już nie rozumiem jak smartować czynności – utrzymać porządek przez 7 h, bo wiem, że to zły cel 🙂
Poza tym, za cholerę nie chce sobie uświadomic, że jendak trzeba naprawde sobie odpuścić pewne rzeczy, oraz ustalić priorytety, najchętniej oddałbym to komuś innemu do zrobienia, ale nie pozwole na to 🙂
Najlepiej wykorzystywałbym dzien w 14 h na pracę, tylko robic, byle te cele spełniać dokładać następne i tak ciągle, choć to nierealne, tudzież nieosiągalne 🙂
Przeczytałem waszą rozmowę i zastanawia mnie jedna rzecz. Czy jeśli mamy w założeniu, że wykonujemy cele na które mamy wpływ, to czy nie powinniśmy skrupulatnie ich planować?
Podam przykład:
Cel – Kupić jedną żarówkę 100w z gwintem E27. Nie mamy na to wpływu, bo nie wiemy nawet czy ta żarówka będzie dostępna w sklepie.
1 sprawdzam czy w 3 sklepach które mają w swoim asortymencie rzeczy elektryczne są żarówki 100w z gwintem E27 – Nie mam na to wpływu bo najpierw musiałbym sprawdzić, czy te sklepy są otwarte itp itp.
2 Sprawdzam w internecie godziny otwarcia 3 sklepów z rzeczami elektrycznymi – na to mam wpływ.
Wtedy możemy powiedzieć, że faktycznie mamy na cele wpływ, jednakże lista celów bedzie znacznie dłuższa, jak np. z tym planowaniem podróży.
Co Ty o tym sądzisz Przemku?
Pozdrawiam 😉
Tomek
Dodam jeszcze, że skoro cel ma być osiągalny, to musimy mieć na niego wpływ, więc cele ogólne są z góry skazane na błędne wyznaczenie prawda?
Jeśli zostawilibyśmy cel z żarówką na 1 jej etapie, to po podjęciu działania, gdy okażę si, że sklep jest zamknięty, cel od razu jest niespełniony i tutaj pytanie do osiągalności – Czy to chodzi o to, żeby tak te cele planować, żeby za każdym razem każdy jego etap był osiągnięty, czy możliwy do osiągnięcia, ale zakładamy porażkę? Wtedy ten cały proces mógłby być ominięty, ale tez pewnie nie mielibyśmy wszystkich celów zależnych tylko od nas?
Cele mają pomagać w realizacji planów. Czy takie myślenie, jak to przedstawione w pytaniach, pomaga w realizacji planów?
Jeśli w praktyce moim celem jest wbicie gwoździa, to mogę:
a) zabrać się do roboty i wbić gwóźdź
b) zaplanować poszczególne etapy wbijania gwoździa
c) zastanowić się nad procesem planowania poszczególnych etapów wbijania gwoździa
d) zastanowić się nad filozoficznymi aspektami procesu planowania poszczególnych etapów wbijania gwoździa
Jeśli zrobię:
a – efektem będzie wbity gwóźdź
b – efektem będzie plan wbicia gwoździa, ale gwóźdź nadal nie będzie wbity
c – efektem nie będzie ani plan, ani tym bardziej wbity gwóźdź, mogę co najwyżej lepiej zrozumieć proces planowania
d – ani nie zrozumiem lepiej planowania, ani nie zaplanuję, ani nie będę miał wbitego gwoździa
Idźmy krok dalej:
* jeśli wybrałem a), to mam wbity gwóźdź,
* jeśli wybrałem b), to jestem perfekcjonistą próbującym wbić gwóźdź
* jeśli wybrałem c), to taki mechanizm radzenia sobie jest formą unikania doświadczenia – na tej samej zasadzie mogę znajdować tysiąc powodów, dla których ten konkretnie moment nie jest dobrą chwilą na np. pisanie pracy magisterskiej
* jeśli wybrałem d), to wchodzę na poziom abstrakcji, na którym znaczna większość ludzi nie funkcjonuje. Jaki może być powód wchodzenia na taki poziom abstrakcji? Nie wiem, ale na pewno nie potrzeba wbicia gwoździa.
Konkluzja: formułowanie celów to narzędzie, które ma pomagać mi realizować swoje zamiary, podobnie jak młotek ma pomóc mi wbić gwóźdź. Jednak jeśli zamiast wziąć młotek i wbić gwóźdź ja zaczynam zastanawiać się nad sensownością procesu obróbki drewna, które potem ma być wykorzystane na stworzenie rękojeści młotka, to jestem coraz dalej od wbicia gwoździa. Czy ja zatem w ogóle chcę wbijać ten gwóźdź? (pytanie retoryczne)
Ok myślenie nad aspektami nie jest tym co chce osiągnąć, a kupno żarówki z każdymi jego elementami tak ;P Tylko wtedy nie będziemy poprawnie wyznaczać celów, wg tych zasad, więc albo jedno, albo drugie prawda?
Zauwazyłem jeszcze coś, mówiąc o celach krótkoterminowych, mówiłeś, żeby Damian nie przekształcał na SMART, więcej, niż 3 cele krótkoterminowe. A co w przypadku, gdy celem jest np. zadzwonienie do kogoś i z racji tego, że nie możesz zrobić to w tym tygodniu, już przechodzi to na cele krótkoterminowe? Albo, gdy cel krótkoterminowy, ma też swoje mniejsze, np. 2 tygodniowe etapy?
Nie próbuj doprecyzowywać, bo to tylko usztywnia, a w efekcie ogranicza! Zamiast tego testuj, badaj, eksperymentuj. Szukaj własnej formy, która będzie dla Ciebie najbardziej efektywna!
Widzisz Przemek bo mój problem zawsze był taki, że ja nie chce eksperymentować, ja chce to zrobić tak jak ma być zrobione i dlatego tak w to wnikam, bo chce to zrobić dobrze, a żeby to zrobić dobrze, muszę to robić idealnie jak jest w instrukcji i dopiero wtedy uznam, że cel został osiągnięty. Dlatego też tak grzebię, analizuje itp
Panie Przemku, a rozwinąłby Pan też 2 opcje z tej metody – ER ?
Exited (Ekscytujący)
Recorded (Zapisany)
Stosował je Pan? Czy ma sens o to je rozwijać?
Do tego jeszcze dodam od siebie, że tez kiedyś robiłam cele w podobny sposób co Pan proponuje, ale miałam problem. Nie mogłam zrozumieć, tego, czy cel, gdzie muszę zadzwonić do dyrektora szkoły za miesiąc to już cel krótkoterminowy, czy nimi są tylko cele, które wykonuje się przez 3 miesiące jak codzienne ćwiczenia ? 🙂 Miałam jeden cel taki – np. ćwiczenia 3x w tygodniu, to i tak siedziało mi w głowie, ze przecież ten cel z dyrektorem też zakończy się jak w Pana wersji w 3 miesiące 🙁
Witam Pani Kasiu, już rozwijam:
* Excited – czyli Ekscytujący – ten punkt jest szczególnie ważny wtedy, gdy kieruję zespołem ludzi i wyznaczam zadania dla innych. Jeśli uda mi się określić, które cele będą dla danej osoby ciekawe i przyjemne, wtedy łatwiej o jej zaangażowanie. Natomiast gdy wyznaczam cele dla samego siebie, to robię coś podobnego, acz na nieco innych zasadach. Zastanawiam się jakie koszty poniosę realizując dany cel. Wysiłek? Czas? Będę musiał z czegoś zrezygnować? A co będę miał z tego, że zrealizuję ten cel. Spokój? Satysfakcję? Jakieś wymierne korzyści? Im korzystniejszy bilans zysków z realizacji celu do kosztów z tym związanych, tym większa szansa że go zrealizuję.
* Recorded – czyli zapisany – to bardzo dobra praktyka. Zapisanie sobie celu w widocznym miejscu potrafi zdziałać cuda. Bardziej wtedy o nim pamiętam i jestem gotów włożyć więcej wysiłku w jego realizację.
Co do Pani pytania o telefon do dyrektora szkoły, to zastanawiam się czy to bardziej cel, czy zadanie do wykonania. Podobnie z ćwiczeniami. W przypadku ćwiczeń celem może być poprawienie kondycji (np. do końca kwietnia móc zrobić serię 50 pompek), zaś ćwiczenie każdego dnia to zadania, jakie mam do wykonania aby zrealizować ten cel. Podobnie z dyrektorem szkoły – dzwonię do niego PO COŚ, zatem samo wykonanie telefonu to tylko zadanie, które ma mnie przybliżyć do wykonania celu.
Mam nadzieję, że rozjaśniłem 🙂 A jeśli nie, to zachęcam do kolejnych pytań. Pozdrawiam!
Panie Przemku, jednak pojawiło się kilka pytań 🙂
1 Czy cel jest nieosiągalny / Slabo osiągalny tez, gdy sie czegos boje?Np. chce zrobic cos na myśl o czym czuje strach -Zapytać pana na ulicy o godzine, albo zapytać na dworcu, czy jest wi fi. Moim zdaniem tak bo brakuje mi zasobu jakim jest pewność siebie. 😉
2 Jak lepiej wyznaczac cel, od dzisiaj do przyszlosci, czy od przyszlosci do dzisiaj? Dla mnie druga opcja jest myląca, bo skoro nie moge powyżej 3 miesiący określić SMARTem celów, to ciężko bedzie coskolwiek pzewidziec od strony przyszłości, prawda?:)
3 Napisal Pan wyżej , że cele bieżące najlepiej od razu realizować (parafrazując )wiec, czy je sie zapisuje smartem w tym zeszycie celow, czy wykonuje z pamieci?
4 Czy cele roczne mimo wszystko maja miec jakis termin, od -do, albo taki luźny, ktory potem sie tylko przesuwa?
5 Cele roczne mogą byc sprecyzowane i mierzalne ? Bo z jednej strony niby wiem gdzie ide, co chce osiaganc, a z drugiej przewidziec nie mogę, czy to osiagnę, ani wyznaczyc szczegółowego terminu. Nie rozumiem właśnie jak jen zapisywać te cele średnioterminowe, na razie zapisuje sobie takntroche smartem, np. Przejechać rowerem 100 km do marca 2017 roku. Tylko Pan mowil, ze sie tego nie smartuje. Szczerze mówiąc kompletnie nie wiem jak to robić, bo niby nie smartowac, sle jednak jakos ten cel oststeczny tez musi miec swoje okreslenie i miare ;P
6 Czy w scelach średnioterminowych mam miec cel roczny oraz jego etapy, zaplanowany krok po kroku wlasnienz tymi datami przykladowami, luźnymi, czy jak?;)
Pani Kasiu, najpierw ogólna refleksja:
SMART i inne metody mają pomagać, a nie ograniczać. Podobnie podział na cele krótko-, średnio- i długoterminowe. Warto eksperymentować i szukać optymalnej dla siebie formuły.
A teraz co do pytań:
1. Żeby zrealizować cel potrzebuję posiadać niezbędne do tego kompetencje i zasoby. Jeśli moim celem jest porozumieć się z Holendrem w jego języku, a nie władam nim, to taki cel jest z góry skazany na niepowodzenie. Chyba że nauczę się holenderskiego bądź zatrudnię tłumacza. Analogicznie z Pani pytaniem o godzinę – lepszym celem jest nauczyć się radzić sobie z lękiem w takich sytuacjach.
2. Oba sposoby są OK, warto popróbować. Ja np. dbając o swoją formę fizyczną wyznaczam sobie cele od dziś do przyszłości (np. zrzucić jeszcze parę kilogramów, poprawić czas na 5 km), zaś określając kierunki swego rozwoju zawodowego zastanawiam się gdzie chciałbym być za 10 lat, a potem planuję jak tam dojść.
3. Fajną praktyką jest zapisać sobie cele bieżące w postaci listy spraw do zrobienia. Można je wtedy po kolei wykreślać mając przy tym poczucie sukcesu. Jest też mnóstwo aplikacji na smartfony i przeglądarki, które służą właśnie do tego. Osobiście używam todoist i bardzo sobie chwalę 🙂
4. Określenie sobie ram czasowych zwiększa mobilizację – zatem dobrze je sobie wyznaczyć i najwyżej potem przesunąć.
5. Wszystko zależy od tego o jakim konkretnie celu mówimy. Jak najbardziej można wysmartować Pani cel „przejechać 100 km do marca 2017” – zresztą w tej formie już jest SMART. Natomiast gdybym powiedział sobie, że wakacje 2017 chcę spędzić na Karaibach, to ten cel już tak łatwo wysmartować się nie da. Mogę za to podzielić go na dwie części: „gdzie i kiedy?” oraz „za co?”. „Gdzie i kiedy?” mogę wtedy realizować w postaci listy zadań – np. sprawdź loty na Martynikę, wybierz miejsce pobytu itp. A kwestię „za co?” mogę realizować metodą SMART, np. „do końca roku odkładać 700 złotych miesięcznie”.
6. Jak Pani wygodniej 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Panie Przemku tu znowu Kasia. Wszystko jest fajnie, tylko mam cały czas problem z tym, że to zajmuje mi za dużo czasu. ;/ Przepisuje cele bieżące tam w zeszycie i formułuje je tak trochę smartem, bo nie potrafię zapisać jakos je w formie zadań, czuje, że potrzebuje tego, żeby były mierzalne, bo w przypadku zadania – sprawdz loty na martynike, wydaje mi się, że nie wiedziałabym kiedy cel jest osiągnięty, ale przez to bardzo dużo czasu to zjamuje, ma Pan może jakiś pomysł jak to można skrócić?Wpisuje tam też wszystkie etapy celów krótkoterminowych.
Problem polega na tym, że wydaje mi się, że cele takie jak odkurzanie podłogi 1x w tygodniu, też jest celem, skoro i tak to robię prawda? tylko meczące jest to, że trzeba to robić potem w celach krótkoterminowych i średnio też. Co Pan o tym sądzi?
Na mojej drodze pojawiło się też kilka pytań :
1 Czy te etapy smarta to są suwaki czy trzeba zrobić tak żeby cel był jednocześnie osiągalny i atrakcyjny i ambitny, czy odejmując trochę ambitności, dodaje osiągalności?Jestem bardziej za tą drugą opcją, ale to Pan dłużej to zna.
2 Ile Pan czasu przeznacza na trzymanie celów up to datę?Jak to u Pana wygląda? Ja właśnie przez to, że potrzebuje mieć precyzyjnie wyznaczone te cele bieżące, przeznaczam na to ok 1h dziennie, przy czym pracując na zmian czasami 2 dni po 12 h, no zwyczajnie nie daje rady.;/
3 Mam też problem z celami rocznymi, bo tak naprawdę nie wiem, czy tam też wpisywać wszystkie etapy tych celów, które trwają dłużej niż 3 miesiące? Na przykład cele trwające 1 miesiąc, ale w tamtym okresie, 2 dni np, tydzień? Wtedy na samo to czasu potrzeba baaardzo dużo. ;/
4 jak rozbijać ten cel w tabelkach gdy jest to np. cel o sprawdzaniu czegoś w internecie albo pytaniu? Ze zanim zrobię następny cel nie mogę go już wpisać, bo szybciej go zrealizuje niż wpiszę. Ja to bym takich celów nie wpisywała, albo jakoś je ograniczała, ale nawet nie mam czasu o tym pomyśleć na spokojnie .
5 Nie do końca widzę różnicę między celami, a zadaniami. Dla mnie labo coś jest etapem, albo celem, przez co cele bieżące aktualizuje, tak naprawdę dopisując do etapów celów krótkoterminowych inną datę. ;/ 9Tak jak pisałam wyżej)
6 Czy Pana zdaniem możliwe jest przerobienie celów w pracy na cele smart ? Chodzi głównie o atrakcyjność? Bo cel ma być jednocześnie atrakcyjny i ambitny prawda
7 Czy do osiągalności doliczać tez to, ze trzeba będzie np poświecić czas na odmierzanie czegoś, na zapisanie np tego, że cel się wykonało, lub odhaczenie czegoś? Mi się wydaje, że tak.
8 Jak np. Pan odmierzyłby cel który polega na wyczyszczeniu czegoś? Ja sobie daje procentowo, ale wtedy trzeba określić jaki procent odpowiada stanu wyczyszczenia, a to już trudne. Pytanie tylko, czy dobrze myślę?
Ja poświęcam na aktualizacje celów, a tak naprawdę tabelek – 25 minut z przerwą 10 minutowa dla celów bieżących, 20 z przerwą 7 min dla krótko i 15 z przerwą 5 min dla średnio. Wychodzi godzina, ale tak naprawdę nadal jakoś nie mogę w pełni się na tym skupić i nie wiem jak łatwiej jest to odmierzać. Jak w pytaniu wyżej, jak Pan to robi?;/
Panie Przemku ! Czy cele to jest takie swoiste planowanie np. tygodnia, 3 miesięcy roku? Z zadaniami też w tych 3 miesiącach, które trwają też 1 dzień? Na przykład będzie tam cel, który trwa 3 miesiące, ale też cel który trwa tydzień? ( Już chyba o to pytałam, ale wolę jeszcze raz). 🙂
Zwariowała mi przeglądarka i nie wiem, jak ale wysłałam w połowie. 🙁 Wtedy też jedynym ograniczeniem jest osiągalność prawda? Zawsze zostawiam sobie większą dozę osiągalności, tzn. staram się.
Panie Przemku oraz czy cel osiągalny to taki, który wiem, że na pewno wykonam, czy taki, że wierzę, że jest możliwy do wykonania, ale zawsze zostaje niepewność, która mowi-a może nie? Jakiś mam rozkwit tych pytań. 😛
Pozdrawiam! 🙂
Witam Pani Kasiu!
Mnóstwo pytań i niejasności! Spróbuję się z nimi zmierzyć.
Główna myśl jest taka: SMART stosuję tylko wtedy, kiedy bez niego jest mi trudno zabrać się za zadanie i/lub gdy efekty są widoczne dopiero po dłuższym czasie. Gdy chciałem schudnąć – stosowałem SMART (chudnąć 0,5 kg na tydzień do osiągnięcia masy 75 kg). Analogicznie postępuję np. z bieganiem czy odkładaniem pieniędzy na jakiś konkretny cel.
Nie widzę natomiast żadnego powodu abym miał stosować SMART planując wakacje bądź też sprzątanie mieszkania – w tym przypadku SMART to za duży kaliber na takie sprawy. Koszty smartowania w postaci poświęconego czasu przewyższą zyski płynące z tej metody. Tu lepiej sprawdzi się lista zadań, najlepiej w formie checklisty z podzadaniami, np.:
* Sprzątnąć mieszkanie
– posprzątać w kuchni
– posprzątać w łazience
– posprzątać w salonie
– posprzątać w sypialni
– umyć okna
– umyć podłogi
Zabieram się za to właśnie w ten sposób, a potem po prostu to robię i odhaczam to, co już jest wykonane.
Analogicznie z wakacjami na Martynice:
* Spędzić wakacje na Martynice
– sprawdzić loty
– znaleźć i zarezerwować nocleg
– zgłosić urlop w pracy
– kupić bilety
Robienie SMART np. ze sprawdzania lotów na Martynikę zajęłoby mi pewnie niewiele mniej czasu niż uruchomienie przeglądarki i znalezienie owych lotów. Szkoda na to energii, lepiej po prostu to sprawdzić i mieć z głowy.
A teraz co do Pani pytań:
1. Pomysł z suwakami fajny i ma sporo sensu. Nie myślałem o tym nigdy w ten sposób. Jak najbardziej można to robić tak, jak Pani pisze, przy czym starałbym się przy każdym z suwaków trzymać w miarę blisko środka (czyli cel jednocześnie dość ambitny i dość osiągalny jest lepszy niż mało ambitny, ale bardzo łatwy).
2. Smartuję tylko gdy mam potrzebę. W tej chwili mam dwa cele SMART: przygotowanie rzeczy potrzebnych do zdobycia zawodowego certyfikatu oraz odłożenie pieniędzy na wkład własny na budowę domu. Trzymanie tych celów up-to-date zajmuje mi max. kilkanaście minut tygodniowo. Jeśli pracuje Pani po 12 godzin, to wspominaną przez Panią godzinę zamiast na smartowanie lepiej poświęcić na relaks – będzie to dla Pani z dużo większą korzyścią! 🙂
3. Co do celów rocznych, to warto rozbić je sobie na etapy i smartować tylko ten najbliższy etap, którym właśnie chcę się zająć. Nie ma potrzeby smartować całości od razu, bo zbyt wiele może się po drodze zmienić.
4. Tutaj sprawdza się po prostu checklista.
5. Zadania to coś, co robię aby osiągnąć cel. Wyjście na siłownię to zadanie, zwiększenie sprawności czy wytrzymałości to cel. Posprzątanie mieszkania to zadanie, mieć czysty dom to cel. Pójście do fryzjera to zadanie, mieć fajną fryzurę to cel. I tak dalej…
6. Metoda SMART pierwotnie miała zastosowanie PRZEDE WSZYSTKIM w pracy, więc jak najbardziej warto spróbować! Może na przykład zastanowić się Pani nad tym w jaki sposób realizacja danych celów rozwinie Panią, w jaki sposób wzbogaci Pani kompetencje bądź też umówić się ze swoim przełożonym na jakąś konkretną nagrodę aby realizacja danego celu stała się bardziej atrakcyjna.
7. Z czysto praktycznego punktu widzenia – jak się za to zabrać? Czy cel przestanie być dla mnie osiągalny gdy okaże się, że nie potrafię znaleźć 1 minuty na wykreślenie podpunktu z kartki? Jeśli mam tak napięty grafik, że to faktycznie staje się problemem, to wtedy zamiast zajmować się SMARTem lepiej rozwiązać palącą kwestię tzw. work-life balance!
8. Może tu jest klucz do Pani problemów i zarazem odpowiedź na mnóstwo czasu wkładanego w trzymanie celów up-to-date: warto przyjąć sobie zasadę, że JEŚLI ZROBIENIE CZEGOŚ ZAJMIE MI MNIEJ NIŻ TYDZIEŃ, TO WTEDY NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU SMARTOWANIE TAKIEGO CELU. Zatem: jeśli moim celem jest np. wyczyszczenie ścian przed malowaniem w salonie, to zastanawiam się KIEDY KONKRETNIE MOGĘ TO ZROBIĆ, a nie jak zrobić z tego cel SMART. Odpowiedzią tu jest planowanie, a nie smartowanie. Jeśli natomiast w ramach obowiązków zawodowych mam wyczyścić przed malowaniem halę fabryczną o powierzchni 3000 m2 i szacuję, że sam zrobię to w jakiś miesiąc, to wtedy oczywiście warto to sobie wysmartować.
Co Pan o tym wszystkim myśli?
Pozdrawiam serdecznie!
Dzień dobry Panie Przemku!
Wzięłam sobie to wszystko do serca i cele tygodniowe są już o sto razy lżejsze!
Nadal tylko biję się z myślami, nad tym, czy to, że cel ma być osiągalny to znaczy,ze na 100 % go osiągnę ? Problem pojawia się też, jak mam ze 2-3 cele które robię razem, wtedy nie wiem już na 100 % czy są osiągalne.;/
Chciałbym jeszcze Pana prosić o pomoc, w kilu kwestiach bo nie mogę tego przejść a też do końca nie wiem czy idę dobrym tokiem myślenia, mianowicie :
Mam problem z pewnymi celami np. Chce posegregować X celów wg. metody ABCDE oraz chce wyznaczyć i mieć aktualne wszystkie cele do 3 lat + ale nie jestem pewna czy uda mi się codziennie posegregować po jednym celu np wydaje mi się że potrafiłabym posegregować 1 cel na tydzień, a też nie wierzę w to że uda mi się wyznaczyć cel na 3+ który może mieć dużo etapów w jeden dzień, więc daję sobie na to od 7-14 dni, jeśli chce to zrobić poprawnie, a i tak nie mam pewności, czy mi się to uda. Do tego segregacja i wyznaczenie 20 celów zajmie mi baaardzo dużo czasu i jest to mało atrakcyjne i przytłaczające, ale czy to dobra droga i mimo wszystko inaczej się nie da(to się wydaje logiczne)?
Ja tutaj już się zatrzymałam i zmieniłam trochę sposób. Zaczęłam robić tak, przez X minut dziennie Segreguje te cele lub wyznaczam, usuwam, modernizuje, ale wtedy wystarczyłoby przestać o nich myśleć i cel już nie jest spełniony, więc wpadłam na pomysł, że dam sobie czas na nie myślenie i cel brzmiał mniej więcej tak – przez X minut z przerwą w sumie 10 minut w dowolnym momencie wykonywania celu Segreguje cele wg metody ABCDE na tyle na ile potrafię. Tylko to też jest mało osiągalne, bo trzeba zawsze idealnie te 10 min odmierzać, a ja sama nie wierzę w to i jestem w kropce.Tak jak wcześniej pisałam jest kilka celów, które wydaje mi się, że trzeba mierzyć czasem, w sensie, że nie umiem ich podzielić na etapy, które osiągnę, bo nie potrafię ich do końca przewidzieć, jak Pan sobie z nimi radzi? Mi się wydaje, że skoro dam sobie na coś czas to i tak w tym okresie wykonam określoną ilość tego celu, ale np. Jak wtedy podzielić wyznaczenie celów? Próbowałam pisać, że Segreguje po 1 literce że SMARTa dziennie, albo X etapów dziennie ale co, gdy jeszcze bardziej muszę to zmniejszyć, albo gdy nie potrafię przewidzieć ile etapów będzie? Dałam wtedy widełki, ale wtedy też to kiedy cel skończę jest widełkami i jak naprawdę nie potrafię przewidzieć kiedy go skończę. Robienie tego na czas wydaje się najlepszą opcją, choć kompletnie mi ona nie wychodzi.
2 Wydaje mi się, że w tej sytuacji, powinnam zaprzestać wykonania innych celów i skupić się na zrozumieniu smarta i tego podziału, ale straciłabym dodatkowo ze 2-3 miesiące (może), a poza tym miałabym problem z celem który brzmi rozwiązać wątpliwości – bo to nieosiągalne bo nie wierzę że sama je rozwiąże mogę tylko popróbować jakoś je przeanalizować, spróbować X razy znaleźć rozwiązanie ale wtedy i tak potrzebuje weryfikacji. Nawet gdyby się udało to nie potrafię przewidzieć w ile jaki etap zakończę i wydaje mi się, że mogę tylko zrobić cel że odpowiadam na jakieś wątpliwości. Niestety wtedy też nie wiem ile ten cel może trwać i nie wiem czy dobrze coś rozumiem czy może błądzę.
3 Nie wiem jak Pan sobie radzi też z celami, które są ciężkie do zmierzenia, np. mój braciszek leczy kifozę i to jak to zmierzyć mniej więcej wpadłam – robię mu zdjęcia. Problem znowu pojawia się , że nie potrafię przewidzieć ile to leczenie może zająć, więc tak samo nie wiem kiedy ten cel się skończy, czy w rok, czy w dwa, bo nawet nie umiem przewidzieć ile może to trwać.
4 Panie Przemku, Damianowi mówił Pan o realizowaniu 3 celów krótkoterminowych, ja sobie powiedziałam tak- Trzy cele to mało, granicą niech będzie osiągalność w celach krótkoterminowych i mam ich 20 i tu się robi trudniej, bo z każdym nowym celem ciężko mi ustalić czy dam radę czy nie, a z kolei gdy ustalę sobie np granice 7 celów, przy czym są tak też cele, które zrealizuje w jeden dzień, ale po prostu nie zdążę w tym tygodniu, więc wrzucam je do krótkoterminowych np. Przez 2 miesiące wcieram wcierkę do włosów żeby pozbyć się suchej skóry, jak i zapisuje się do szkoły muzycznej, co Pan o tym sądzi?
5 Ostatnie – mówił Pan, że segreguje Pan ABCDE cele, a jak Pan rozumie, że coś jest priorytetem ? To chodzi o to, ze coś trzeba zrobić szybciej od czegoś, czy, że jest ważniejsze? Np. Jeśli boję się być gruba i mam motywację, że chcę, a wręcz muszę ćwiczyć, to to jest bardziej priorytetowe od celu z tym, żeby zapisać się do szkoły , dzięki której może rozszerzę swoje predyspozycje zawodowe? Tak samo w zadaniach, czy bardziej priorytetowe zadanie jest takie, które muszę wykonać bo nagli mnie czas, czy takie które jest istotniejsze, ale nie muszę zrobić go na już? Przykłady – Zrobić zakupy – pusta lodówka, czy wykonać etap celu krótkoterminowego, którym są ćwiczenia?Wydaje mi się, że bardziej priorytetowa w pierwszym przykładzie jest ta druga opcja, a w drugim ta pierwsza, co Pan o tym sądzi?
Pozdrawiam!
Panie Przemku ! Chciałam tylko coś dodać do ostatniego pytania – bardziej to rozjaśnić. Mam problem z tym, że układam sobie cele wg. priorytetów, co według mnie znaczy – od najważniejszej sprawy, do najmniej ważnej, ale nie według pilności(czyli Np. w pracy mam coś co muszę zrobić szybko bo mogę stracić tę pracę, ale z drugiej strony ważniejsze jest dla mnie np. zbudowanie swojego kręgosłupa moralnego bo dzieki temu będzie mi wszędzie łatwiej) i teraz wydaje mi się, że gdzieś tu myślę, źle, bo chyba jednak praca jest ważniejsza, bo co mi z budowania autorytetu, jeśli nie będę miała pieniędzy ?
Panie Przemku, oraz, mam pytanie, czy lepiej jest sobie wypisać wszystkie cele jakie chce osiągnąć i potem je posegregować ABCDE i wtedy wyznaczać od tego A1? Teraz tak robię, ale to jest szalenie trudne, wcześniej robiłam tak, że bardziej patrzyłam na to jak na czas, nie na ważność celów. Chodzi mi o to, że myślałam, jakie będę miała cele na 3 miesiące, jakie na rok, tylko wtedy jak trzeba było coś zmienić, bo był cel bardziej priorytetowy, to nie starczyło czasu, a tutaj staram się robić tak, że mam wyczyszczony czas i wrzucam zaczynam od najistotniejszych. Które rozwiązanie wg Pana jest lepsze?Bo jak tak zaczęłam marzyć, to tych celów się narobiło sporo. 🙁
A wydaje mi się, że to trzeba robić na zasadzie – co bym chciała osiągnąć w ciągu roku, co bym chciała zrobić w ciągu 3 lat, tylko jakoś nie pasuje mi to, bo np. jedne cele zaczynają się w połowie roku, inne nie i ciężko mi to jest „ogarnąć”, ile celów średnioterminowych ma Pan?
Albo inaczej, ile celów według Pana dałoby radę trzymać, jak to Pan nazywa – up to date – próbowałam to kiedyś też przemyśleć, ale przecież to wszystko zależy od tego znowu kiedy zacznie się ten cel, ile on zajmie czasu w tym roku i nie da się tego określić.;/ Mogę założyć, że np. 3-4 cele (oczywiście plus ich etapy) prawda?
Bo na przykład – załóżmy, że celem jest rozwiązanie części swoich problemów z osobowością, to teraz na to składa się- utworzenie własnego kręgosłupa moralnego, oraz zwiększenie pewności siebie, wyrobienie sobie zdania na X tematów, przemyślenie X sytuacji (gdzie do końca nie wiem nawet jak przesmratować taki cel, bo tak jak pisałam wyżej, znowu będzie trzeba mierzyć go czasem, nie etapami), zwiększenie spontaniczności, większe zaufanie sobie, częściej słuchać swojego wnętrza zamiast innych, zwiększenie odwagi, większe zrozumienie siebie i tu jest jest sporo etapów, a to tak naprawdę wszystko jest od 1 celu i ja nawet nie wiem, kiedy mogę to osiągnąć w ciągu tego roku, czy dwóch, a gdzie to smartować, jakoś mnie to przeraża. A wystarczy dodać do tego cel z treningiem i już celów średnioterminowych jest prawie ze 20? Czy ja nadal czegoś nie rozumiem?;/
Przepraszam Panie Przemku za tyle informacji, po prostu uznałam, że nie da się napisać jednej rzeczy, wyłączając z niej to wszystko.
Ufffff! Pani Kasiu, strasznie tego dużo. Przebrnąć przez to, co Pani pisze, nie tracąc przy tym koncentracji, to nie lada wyczyn! Ilość treści przytłoczyła mnie na tyle, że przez ponad miesiąc odwlekałem zabranie się za odpowiedź…
Co przebija z Pani pytań? Jedna rzecz to PERFEKCJONIZM przejawiający się w założeniu, że wszystko trzeba zrobić idealnie, np. idealnie odmierzając 10 minut poświęcanych na myślenie o czymś. Druga rzecz, to KONTROLA, manifestująca się na przykład chęcią rozplanowania sobie działań na najbliższe trzy lata.
Zarówno perfekcjonizm, jak i nadmierna kontrola utrudniają czerpanie przyjemności z życia i powodują zbyt dużo napięcia. Doskonalenie się w formułowaniu celów nie zmniejszą tego napięcia. Mało tego – myślę, że wygenerują sporo dodatkowego związanego np. z koniecznością kontrolowania swoich celów, trzymania ich up-to-date itp.
Zamiast doskonalić się w metodzie SMART czy jakiejkolwiek innej proponuję poszukać WYSTARCZAJĄCO dobrego terapeuty (nie musi być perfekcyjny), najlepiej zajmującego się terapią schematu, i spróbować poradzić sobie z tą częścią własnej osoby, która zmusza Panią do perfekcjonizmu i kontroli.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za Pani rozwój!
Witam.
Jestem na urlopie wychowawczym. Całe życie pracowałam dla kogoś. Chciałabym powrócić wkrótce na rynek pracy,ale już jako szefowa 🙂 pójść na szkolenie,które mnie interesuje,rozwinąć swoje umiejętności i zainteresowania,następnie otworzyć działalność i być zależną finansowo tylko od siebie,zamiast od kogoś. Robić to co kocham i czerpać z tego korzyści finansowe.
Proszę o pomoc jak zamienić ten cel w smart cel 🙂
Pozdrawiam 🙂
Witam Pani Magdaleno, jak Pani idzie smartowanie celów? Mam nadzieję, że podpowiedź Gosi niżej przydała się – podpowiedziałbym dokładnie to samo.
Pozdrawiam,
Przemek Mućko
Panie Przemku,
ile według Pana najlepiej jest robić celów średnio i długoterminowych jednocześnie?
Przejrzałam kilka blogów i każdy mówi inaczej, ciekawa jestem Pana opinii. Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby Pan mi odpisał. 😉
P.S Magdo, wydaje mi się, że z tego to będzie kilka celów SMART. ;P
Pozdrawiam!
Gosia
Dziękuję Gosiu!
Postaram się więc je rozpisać na kilka.
Pozdrawiam. 🙂
Pani Gosiu,
proponuję to po prostu sprawdzić, wtedy znajdzie Pani najlepszą dla siebie odpowiedź. Może się Pani zabrać za to na przykład w ten sposób, żeby wyznaczyć sobie po jednym celu długo- i średnioterminowym w sferze zawodowej, rozwoju osobistego i relacji (ewentualnie w jeszcze jakiejś ważnej dla Pani sferze) i zobaczyć jak idzie Pani ich realizacja. Jeśli tak jest w porządku, to nie potrzeba nic zmieniać.
Pozdrawiam,
Przemek Mućko
Panie Przemku !
A co gdy problem jest w tym, że ja się boję nie być idealna, bo wtedy to jest jakby podróżowanie na własną rękę, a gdy robię tak jak mi kazano to czuje się bezpieczniej, bo nie muszę sama myśleć ?
To tez jest tak, że się boję, że jak to nie będzie idealne, to ja tego nie zrobię, czuje, że potrzebuje tez precyzyjnie mieć to wyznaczone, inaczej nie mogę nic przewidzieć, a wtedy się demotywuje. 🙁 Dlatego pytałam o te cele, bo jak sobie dam na coś 30 minut i nie wiem dokładnie co mam zrobić bo nie wiem jak coś sprecyzować – np. nie potrafię wyznaczyć dobrze celu z tym, żeby „rozkminić” kilka jakiś rzeczy, które potrzebuje przeanalizować. Z racji tego, że smartem wychodzi to dziwnie, nie mam motywacji do zrobienia tego, bo mam problem z ambicjami – są za duże! Dlatego szukam czegoś precyzyjnego, ten smart mi dużo pomógł w niektórych kwestiach niestety, nadal czuje, ze nie umiem wielu celów znaleźć jednocześnie osiągalnych i atrakcyjnych i smutno mi przez to. Np. cel z tym, żeby robić sobie automasaż 2xw tygodniu, żeby odciążyć mięśnie. Niestety robię go krótko bo bolą mnie później ręce, więc podzieliłam to sobie na dwa dni, ale nadal to za mało żeby było to atrakcyjne, a gdybym miała dać sobie jeszcze więcej na to czasu, to staje się to mało osiągalne przez moją prace. Tak samo jak z celem o którym wcześniej pisałam, że muszę poprzemyśliwać pewne wątpliwości, czy tez sytuacje, ale z racji tego, że ciężko przewidzieć ile to zajmie, ciężko cokolwiek określić – tak mi się wydaje i po prostu robię to coraz słabiej i się szybciej demotywuje. Mam tak z innymi celami również, to czasami bardzo trudne!
Hej.
Ja mam pytanie co do innej rzeczy. Czy można za pomocą smarta wyznaczyć cel – znaleźć pracę, która będzie mi odpowiadać? Ja się za to zabrać? Doszedłem do momentu w którym wymyśliłem coś takiego
Znaleźć pracę, która będzie odpowiadać moim kryteriom
Problem polega na tym, że te kryteria wydają się mało osiągalne, a są to :
Praca ma być zróżnicowana pod względem zadań , z dochodem min 3200, w której cele wydają się dla mnie osiagalne jeśli chodzi o mój charakter.
Jak zrobić taką pracę bardziej osiagalną, a jednoczesnie atrakcyjną?
Pytanie nr. 2 Jak wyznacza Pan cele jako psycholog w swojej branży?
Pomoc X pacjentom? Nie ma Pan wpływu na to kiedy terapia się skończy w pełni.
Albo ludzie, którzy prowadzą szkolenia? Przeprowadzić X szkoleń w ciagu roku?
Miłego wieczoru. ?
Smartowanie takiego celu wydaje mi się bardzo karkołomnym przedsięwzięciem z dwóch powodów:
1. Warto smartować cele, na których realizację mam pełen wpływ. Jeśli jakiś element na drodze do realizacji mojego celu nie zależy ode mnie, to jest spore ryzyko, że zamiast sukcesu osiągnę frustrację. W przypadku szukania pracy raczej nie będę mieć wpływu na dwie rzeczy: zapotrzebowanie na pracowników oraz wysokość zarobków w danej branży – obie te rzeczy dyktuje bowiem rynek, a nie moje potrzeby.
2. Dużym problemem przy takim celu jest też jego mierzalność. Jak bowiem zmierzyć postępy na drodze do takiego celu? Ja tu widzę tylko „zerojedynkową” opcję: albo znajdę taką pracę, albo nie.
W takim przypadku lepszą drogą wydaje mi się:
1. Określenie swoich preferencji – jaką pracę chciałbym wykonywać? Tu może pomóc zastanowienie się nad własnymi kompetencjami i możliwościami, ale też spotkanie z kimś, kto pomoże określić predyspozycje – często takie osoby są dostępne w urzędach pracy.
2. Zastanowienie się jakie umiejętności i kompetencje potrzebuję rozwinąć, żeby osiągnąć pracę zgodną z preferencjami.
3. Jak już znam odpowiedzi z punktu 1 i 2, to wtedy smartuję rozwój wspomnianych w punkcie drugim umiejętności.
Co do pytania o wyznaczanie sobie celów w mojej branży, to podzieliłbym to na trzy sfery:
1. Rozwój kompetencji terapeutycznych – tu zastanawiam się jakie umiejętności są mi potrzebne, jakie nowe lektury pojawiły się na rynku oraz jaka jest oferta szkoleń i superwizji. Smartowanie może mi się przydać przy rozwoju umiejętności i lekturach (często zresztą z tego korzystam, np. wyznaczając sobie cel w postaci przeczytania określonej listy artykułów lub stron z fachowych podręczników)
2. Rozwój biznesu – jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam więcej zapytań o terapię, niż miejsc w terapii, więc nie potrzebuję inwestować w tą sferę. Natomiast potencjalne cele, jakie mógłbym tu wyznaczać, to np. „publikować jeden post tygodniowo na fanpage’u gabinetu”.
3. I wreszcie przebieg samej terapii. Tu faktycznie nie mam wpływu na określenie precyzyjnej liczby spotkań, natomiast mogę wspólnie z moim klientem wyznaczyć sobie cele SMART, nad którymi będziemy wspólnie pracować (np. „trzy razy w tygodniu spędzać wieczór poza domem” dla osoby z agorafobią czy lękiem społecznym).
Mam nadzieję, że udało mi się odpowiedzieć 🙂
Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za odpowiedź!
Właśnie tym tropem idę. ?
Panie Przemku badając swoje predyspozycje wyszło mi, ze mogę być nauczycielem, wychowankiem, lub artysta, aktorem, ale też –
O dziwo- psychoterapeuta. Pytania mam dwa co do tego
1 motywacja
Nawet gdybym miał być takim psychoterapeuta jak wtedy się motywować? Ma Pan na to jakieś rady, artykuł? A może popełniam błąd, myśląc, że zawsze będę szedł do pracy zmotywowany i nigdy nie będę w złym nastroju? Bo idąc tym tropem wpadłem na to, że próbuje wyznaczyć cel zawodowy na 10 lat który będzie się wydawał osiągalny ale I atrakcyjny i wyszło mi, że chce doktorat z psychologii w 10 lat, oraz zrobić kilka certyfikatow z angielskiego, ale ciągle wydaje mi się nieatrakcyjne siedzenie 8h w pracy i słuchanie pacjentów, to wydaje mi się po prostu nudne i monotonne. ?
Jestem w dużej kropce bo myślałem, że jak sobie wyznaczenie fajny cel na kilka lat to będzie mnie motywować, ale właśnie nie potrafię,
1 czy Pana zdaniem jako psychologa czy to źle że takiej szukam niemonotnnej w której się będę mało nudzil I będzie się dużo działo, pracy czy raczej powinienem zaakceptować to, że będzie ona monotonna ewentualnie nad tym popracować I tam iść skoro mam do nie predyspozycje? Ale wtedy popracować nad motywacja?
3 Panie Przemku, a można nauczyć się na terapii, Hartu ducha? Jest jakaś terapia od tego?
Pozdrawiam!
Nie wiem czy to w ogóle możliwe, aby być cały czas zmotywowanym i w dobrym nastroju. Chyba nie…
Nasz nastrój ma to do siebie, że jest zmienny. Każdy czasem może mieć gorszy dzień, czuć się bardziej zmęczonym czy rozdrażnionym. To coś normalnego. I to też coś, co będzie wpływać na to, jak będę czuć się idąc do pracy.
Co do siedzenia przez 8h i słuchania pacjentów, to też sobie tego nie wyobrażam 🙂 Większość terapeutów, jakich znam, prowadzi max. 6 godzinnych spotkań w ciągu dnia, bo więcej jest po prostu zbyt obciążające dla umysłu. A co do nudy i monotonii – każdy człowiek jest inny i opowiada inną historię. Jeśli ja sam jako terapeuta czuję nudę na sesji, to albo jestem przeładowany i potrzebuję odpoczynku, albo mój pacjent z jakiegoś powodu opowiada o wydarzeniach w tzw. „odcięciu”, czyli bez przeżywania towarzyszących im emocji. Wtedy moim zadaniem jest pomóc nam obojgu przejść przez to odcięcie, a to już raczej nudne nie jest 🙂
Jeśli zaś chodzi o uczenie się na terapii hartu ducha, to od razu pojawiają mi się dwa pytania: co kryje się za tym pojęciem i po co chcę się tego nauczyć?
Pozdrawiam!
Panie Przemku!
No dobrze, ale co kiedy w kilku testach(trzy testy) powtarza się psychoterapia jako dziedzina do której mam predyspozycje , ale według innego testu osobowości mogę być również księgowym ekonomista – choć przyznam szczerze raczej mnie do tego nie ciągnie. Poza tym wydaje mi się że chciałbym mieć pracę która jest ciekawa w której dzieje się dużo nowych rzeczy, nie lubię minotonnej pracy, a praca psychologa wydaje się taka – ciągle te same terapię I pacjenci którym trzeba je zastosować. Może popełniamy błąd szukając pracy idealnej w której będę szczesliwy I zadowolony w której nie będzie złych dni albo nudy?
Hart ducha to akceptowane tego że jest ciężko I trzeba przez to przejść, a potrzebuję tego, bo rozpoczynam rzeczy i dopóki I jest ciekawie i nienudno, łatwo to ok, ale gdy robi się trudno I monotonne to już odpuszczam. Tego chciałbym się jakoś nauczyć, żeby być bardziej zahartowanym.
I co Pan sądzi o tym celu, który próbuje wyznaczyć na 10 lat w karierze taki żeby był I atrakcyjny i względnie osiągalny? Czy to ma sens?
I Panie Przemku, szukam pracy ekscytujacej gdzie ciągle coś się dzieje ciekawej niemonotonnej. Ale z drugiej strony wydaje mi się to pułapka bo w każdej pracy są dni gorsze I monotonne chyba prawda? W sensie, że w dążenie do celu wpisane jest to, że będzie ciężko, czasem nudno, czasem trzeba będzie wykonać robotę gorsza prawda? Więc zastanawiam się czy to nie wpływa na to że myślę że mam do czegoś predyspozycje Np mogę mieć predyspozycje do psychologa ale przez to że nie mam Hartu ducha myślę że nie mam predyspozycji I jest to nudne, a tak naprawdę nigdy nie znajdę pracy którą nie jest taka.