Nasz mózg to sieć. I nasze relacje to sieć. Pierwsza składa się głównie z komórek nerwowych i połączeń między nimi. Druga – z konkretnych osób i połączeń między nimi. I to, co dzieje się w jednej sieci, od razu przekłada się na to, co dzieje się w tej drugiej. Bardzo dobrym przykładem na to są emocje. Potrafimy się nimi dzielić i zarażać. Ale też potrafimy mocno przeżywać to, co dzieje się w relacjach. Nasz stan emocjonalny przekłada się na relacje. Nasze relacje przekładają się na nasz stan emocjonalny.
I tu wkraczamy w moją schematową domenę. Nasz sposób funkcjonowania w relacjach oraz zdolność do radzenia sobie z różnymi „przepięciami”, czyli potencjalnie trudnymi sytuacjami, nie bierze się z powietrza. Uczymy się tego przez całe życie, ale kluczowe są najwcześniejsze lata. To wtedy w naszym mózgu tworzą się zręby funkcjonowania w relacjach. Uczymy się pewnego bazowego sposobu przeżywania innych – jako źródła ukojenia bądź też jako źródła frustracji. Na tym najbardziej podstawowym, biochemicznym poziomie, ludzie stają się dla nas źródłem oksytocyny bądź kortyzolu. Oksytocyna to więź i bliskość. Kortyzol to stres i napięcie.
I tu się zatrzymam, bo inaczej opiszę cały odcinek. A jest on przecież po to, żeby go posłuchać. I do tego zapraszam.
O wspominanych przeze mnie w odcinku trybach radzenia sobie możesz więcej poczytać tutaj:
W obu tych tekstach znajdziesz nie tylko opisy działania obu tych trybów, ale też więcej informacji na temat stojących za nimi historii oraz powiązanych z nimi schematów.
Podoba Ci się to, co robię?
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej bądź wesprzeć moją pracę – sprawdź mój profil na Patronite!
Możesz też docenić moją pracę stawiając mi wirtualną kawę.
Przemek uczy, Przemek radzi, Przemek nigdy.. dobra, nie będę już dalej parafrazował tego cytatu z Seksmisji 😉
Dziś się na przykład dowiedziałem, że kał w wodzie grozi czerwonką. To, że można się pochorować, no to było jakoś oczywiste, tak na „chłopski rozum”. Ale konkretnego schorzenia nie znałem.
No ale żarty na bok – ciężko to różnicować, ale ten sezon wyszedł (no, jeszcze nie koniec) Ci naprawdę mocny – i nie przez rynsztokowe nawiązania z młodych lat (czy Ty na pewno nie siedziałeś w ławce z moim współspaczem z akademika? 😅). Dobra robota!
Aha – o tym, że „Hurt” wydał też Johny Cash dowiedziałem się dopiero z miesiąc temu – przez ponad 20 lat znałem (i uwielbiałem) tylko wersję NIИ 🤯
Wersja Johny’ego też jest spoko, ale co oryginał to oryginał 😉
Pozdrowienia!