Bilans energetyczny to zestawienie ilości energii dostarczonej do organizmu z pożywieniem z ilością energii wydatkowanej. Czyli po ludzku: jak to, ile zjadam, ma się do tego, ile spalam. Dodatni bilans oznacza, że zjadam więcej, niż spalam. Ujemny – odwrotnie. Przy dodatnim mogę tyć, przy ujemnym będę tracić na wadze, zaś przy zrównoważonym masa ciała pozostanie na równym poziomie. Podobnie możemy patrzeć na ilość napięcia, jaka pojawia się w nas w ciągu dnia czy tygodnia. Tu również możemy mieć bilans dodatni, ujemny i zrównoważony.
Optimum stresu czy stan bez stresu?
Stres w życiu człowieka jest jak przyprawy dodawane do potraw – można się bez nich obejść, ale ich użycie poprawia smak dania. W odpowiednich dawkach stres poprawia funkcjonowanie naszego mózgu. Stymuluje i zachęca do działania. Potrzebujemy go, by działać sprawniej. Gdy mamy go zbyt mało, wkrada się nuda i sami zaczynamy szukać stymulacji. Mogą to być różne rzeczy – wyjście na rower, porządki w szafie, gra komputerowa. Cokolwiek, co zajmie naszą uwagę i pozwoli przezwyciężyć nudę. To nasza kompensacja ujemnego bilansu napięcia, czyli sytuacji, w której mamy za mało wrażeń. Nasza psychika dąży więc do tego, by dostarczyć nam optymalnej ilości stresu i pobudzenia.
Każdy człowiek ma swój własny optymalny poziom stymulacji. Są osoby, które potrzebują jej bardzo mało oraz takie, które potrzebują mocnych wrażeń. Między innymi dlatego jedni wolą pracę za biurkiem, a drudzy w ciągłym ruchu. Nie każdy nadaje się do pracy przy taśmie, nie każdy też zostaje antyterrorystą…
Wspinaczka versus leżenie na plaży
Optymalny poziom stymulacji wiąże się z jedną z cech temperamentu: aktywnością. Osoby z wyższym nasileniem tej cechy potrzebują, żeby coś się wokół nich działo. Lubią zmiany, lubią rywalizować, podejmować ryzyko, poznawać nowe osoby. Gdy mają to wszystko – czują się dobrze. Za to źle znoszą sytuację, w której mają za mało wrażeń. W przypadku osób o niskim nasileniu tej cechy sytuacja wygląda odwrotnie: za dużo aktywności, wrażeń czy ryzyka to udręka. Chętniej będą wybierać spokojne miejsca i aktywności, będą też mniej skłonne do angażowania się w ryzykowne zajęcia. Zatem jeśli na urlopie bardziej pociąga Cię wspinaczka niż leżenie na plaży, prawdopodobnie jesteś osobą o wysokim nasileniu aktywności.
Jak to wygląda w praktyce?
Na Oddziale Leczenia Zaburzeń Nerwicowych, na którym pracuję, właśnie zaczyna się nowy turnus terapeutyczny, który potrwa półtora miesiąca. Pobyt w szpitalu wiąże się z tym, że pacjenci mają mniejsze możliwości podejmowania różnych aktywności, które normalnie wypełniają im czas. W efekcie osoby o wysokim nasileniu cechy aktywności bardzo szybko frustrują się, narzekają na nudę i zaczynają organizować sobie wolny czas przywożąc rowery, szukając siłowni czy jeżdżąc na basen. W tym samym czasie osoby o niskim nasileniu tej cechy są zadowolone z tego, że wreszcie mają spokój.
Ja sam będąc zmuszonym do spędzania czasu w domu w związku z przeziębieniem czy grypą zwykle pierwszego dnia jestem zachwycony możliwością nicnierobienia, ale tego samego dnia wieczorem już mnie "nosi" – za spokojnie! Za cicho! Za mało wrażeń! Moja żona wie co nieco na ten temat…
Wniosek?
Planując wolny czas nie zastanawiaj się, co jest teraz modne czy pożądane. Dobierz sobie rozrywki i zajęcia do własnego poziomu aktywności. Potrzebujesz stymulacji – nie planuj spędzania popołudnia przed komputerem. Potrzebujesz mało aktywności – odpuść sobie głośną imprezę. Łatwiej dopasować metodę spędzania wolnego czasu do człowieka, niż człowieka do metody.