Wyobraźcie sobie beczkę na deszczówkę stojącą u wylotu rynny. To będzie nasz punkt wyjścia do rozważań na temat kumulowania się stresu.
Stres i kumulowanie się napięcia
Każdy człowiek ma charakterystyczny dla siebie poziom odporności na stres – jedni są w stanie wytrzymać więcej napięcia, inni już przy mniejszym natężeniu zaczynają odczuwać jego skutki. Metaforycznie można przedstawić to jako beczkę na deszczówkę stojącą u wylotu rynny. Źródła stresu to w tej metaforze wyloty rynien, z których płynąca woda napełnia beczkę. Woda zaś odzwierciedla ilość napięcia, jakie zbiera się w związku z różnymi sytuacjami. Im większa pojemność beczki, tym więcej napięcia jestem w stanie znieść zanim zacznę odczuwać przykre konsekwencje – póki w beczce jest miejsce, póty jestem w stanie radzić sobie z kumulującym się stresem. Jednak w którymś momencie osiągam poziom krytyczny, powyżej którego zaczyna mi się ulewać…
Co decyduje o szybkości napełniania się beczki?
Jakkolwiek byśmy się starali, nie da się żyć nie doświadczając w ogóle stresu. To po prostu element życia. W deszczowej metaforze o szybkości napełniania się beczki decydują trzy czynniki:
- Ilość rynien, z których spływa woda – każda rynna to inne źródło stresu. Mogę mieć np. rynnę zbierającą deszczówkę związaną z pracą, inną z relacjami z partnerem, jeszcze inną związaną ze stanem zdrowia, finansami, zaległymi sprawami itd. Ilość rynien nie determinuje w pełni tego, jak wiele stresu będę doświadczał. Mogę mieć ich kilka nad moją beczką i piękne, słoneczne niebo.
- Częstość i wielkość opadów – inną ilość wody dostarczy mżawka, inną oberwanie chmury. Jeśli jestem zadowolony z mojego związku i potrafię ułożyć sobie relacje z partnerem, to z tej rynny będzie płynęło niewiele wody. Jeśli natomiast przeżywam właśnie konflikt w związku, to mogę spodziewać się ciągłego deszczu przy "cichych dniach" i oberwania chmury przy każdej kłótni. Analogicznie w pracy: mogę mieć konflikty z szefem albo kolegami, mogę bać się kontroli czy zwolnienia itp. To wszystko opady o różnym nasileniu. Beczka napełnia się najszybciej wtedy, gdy obficie leje się z kilku rynien naraz…
- Możliwości opróżniania beczki – mogę próbować opróżniać ją na bieżąco albo czekać na suszę, żeby woda sama odparowała. Opróżnianie beczki w tej metaforze to różne rzeczy, które robię zarówno świadomie, jak i nieświadomie, żeby rozładować napięcie. Repertuar sposobów jest bardzo szeroki – od unikania i udawania, że problemu nie ma, przez wyżycie się na siłowni, do planowania i rozwiązywania problemów.
Co dzieje się, gdy beczka jest pełna?
Od strony fizjologicznej doświadczamy nadmiernego wzbudzenia układu współczulnego. Najczęstsze konsekwencje to:
- Problemy ze snem, zdrowiem – nadmierny stres godzi w funkcjonowanie organizmu. Ludzie przeciążeni nim często skarżą się na problemy ze snem. Obniża się też odporność na infekcje – łatwiej o przeziębienie czy opryszczkę. Pojawiają się problemy ze stawami i kręgosłupem.
- Pogorszenie koncentracji – im większy i dłużej trwający stres, tym łatwiej o pojawienie się problemów z koncentracją. Można być rozkojarzonym, odpływać myślami, zapominać, po co się weszło do pokoju itp.
- Rozdrażnienie i wybuchowość – wiele osób doświadczających nadmiernego stresu skarży się na to, że łatwo wytrącić ich z równowagi. W konsekwencji kumulującego się napięcia można na kogoś nawrzeszczeć czy nawet posunąć się do agresji fizycznej. Niestety nadmiar stresu i agresywne zachowania często idą w parze.
Będąc nadmiernie zestresowanym łatwo wejść w błędne koło: każdy z tych problemów może przerodzić się w kolejne źródło stresu, a wtedy skutek jego nadmiaru zaczyna być równocześnie dodatkowym źródłem napięcia. Jeśli na przykład w związku z kiepską sytuacją w pracy staję się drażliwy i opryskliwy, łatwo mogę doprowadzić do konfliktu w rodzinie, a wtedy już leje mi się z kolejnej rynny…
"Panie Premierze, jak żyć?"
W kolejnym tekście zajmiemy się sposobami na zadbanie o to, by beczka się nie przepełniała. Napiszę zarówno o tych świadomych, jak i automatycznych, nad którymi nawet się nie zastanawiamy stosując je automatycznie. A póki co – pamiętajcie o oddychaniu przeponą!