Ostatnio pisałem o zjawisku kumulowania się stresu posługując się metaforą deszczówki gromadzącej się w beczce. Dziś o tym co zrobić, by beczka się nie przepełniała.
Przed burzą…
Wyobraźmy sobie opisywaną poprzednio beczkę. Oto stoi, a nad nią znajdują się wyloty kilku rynien. Ostatnio sporo padało, a czyste niebo było rzadkim zjawiskiem. Beczka jest już prawie pełna. Tymczasem ciężkie chmury widoczne nad głowami zwiastują kolejną ulewę. Co zrobić?
Przedstawiona powyżej scena jest metaforą sytuacji, w której doświadczamy przewlekłego stresu. Takie okresy zdarzają się w życiu każdego człowieka. Mogą wiązać się z niestabilną sytuacją w pracy, konfliktem ze współlokatorem czy partnerem, przewlekłą chorobą itp. Zwykle gdy posługuję się tą metaforą na warsztatach psychoedukacyjnych i pytam, co można zrobić z taką beczką, ich uczestnicy wymieniają następujące opcje:
- Przykryć beczkę żeby nie dolewało się już więcej wody;
- Przesunąć beczkę spod wylotu rynny;
- Zatkać rynny;
- Poczekać, aż woda sama odparuje;
- Zainstalować kranik, żeby można było na bieżąco upuszczać;
Po co zajmować się beczką?
Zanim przejdziemy przez wymienione powyżej punkty warto odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: po co w ogóle zajmować się beczką? Znów obudźmy wyobraźnię:
Jeśli beczka jest w jednej trzeciej pełna, to mogę nią całkiem solidnie potrząsnąć, a woda w środku raczej mnie nie zamoczy. Jeśli natomiast beczka jest wypełniona po brzegi, to nawet lekkie stuknięcie spowoduje falę, która zaleje mi buty.
Beczka i jej pojemność to metafora tego, ile napięcia jestem w stanie znieść, zaś ilość wody w jej wnętrzu odzwierciedla poziom napięcia, które już się we mnie nazbierało. Nadmiar napięcia nazbieranego w jednej sytuacji nierzadko szuka ujścia w innej, bezpieczniejszej. Dlatego czasem przenosimy napięcie – możemy nazbierać go całkiem sporo w pracy nie mając tam możliwości czy nie dając sobie prawa do upuszczenia go. Potem wracamy naładowani do domu. Tam, czując się swobodniej, łatwiej pozwalamy sobie na wybuchy – wystarczy, że buty w przedpokoju stoją krzywo albo że dziecko bawi się za głośno i już awantura gotowa. Awantura, ale też potem poczucie winy, że straciliśmy panowanie nad sobą… To właśnie konsekwencje zbyt dużego napięcia, które szuka ujścia, jak woda z przepełnionej beczki. Dlatego rozsądnie zająć się beczką realizując dwa cele:
- Zmniejszenie poziomu wody w beczce,
- Jeśli to możliwe, spowolnienie dopływu deszczówki.
Co zrobić z wodą w beczce?
Wróćmy zatem do wymienionych wcześniej pomysłów na to, co zrobić z beczką.
1. Przykryć beczkę, żeby nie dolewało się więcej wody. Sensowny pomysł? Niewątpliwie. Tylko co wtedy z wodą? Tej w środku nie ubędzie, zaś ta lejąca się z rynien odbijając się od pokrywy beczki chlapie na prawo i lewo. Przykrywanie beczki w realnym życiu to angażowanie się w różne czynności, które nie rozwiązują problemu, ale odwracają od niego uwagę. Przykładem może być sytuacja, gdy studentowi w czasie sesji nagle zaczyna przeszkadzać bałagan, na który wcześniej nie zwracał uwagi. Czemu teraz przeszkadza? Bo przyjemniej posprzątać, niż uczyć się trudnego materiału spotykając się przy tym z obawami typu "nie zdam!". Inne czynności służące przykrywaniu beczki to objadanie się, nadmierne angażowanie się w gry komputerowe i wirtualne światy, upijanie się itp. Efekty tych działań zwykle są takie, że spędzamy czas nie myśląc o problemie, ale problem się od tego nie rozwiązuje…
2. Przesunąć beczkę spod wylotu rynny – to radykalne rozwiązanie. Zwykle wiąże się ze zmianą w życiu, jak np. przejście na emeryturę, zmiana pracy, zakończenie związku. Czasem to najlepsze rozwiązanie, szczególnie jeśli z danej rynny woda płynie niemalże non stop, a do tego wartkim strumieniem. Nie zawsze jednak to działa. Mogę na przykład zetknąć się z sytuacją, w której przesuwając beczkę z jednego miejsca trafiam w inne, gdzie sytuacja się powtarza. Dlatego niekiedy lepszym pomysłem od przesuwania beczki będzie zatkanie rynny.
3. Zatkać rynny – w tej kategorii mieszczą się działania nastawione na rozwiązywanie problemów będących źródłem stresu. To przede wszystkim stosowanie różnego rodzaju narzędzi dopasowanych do problemu. Na przykład jeśli źródłem stresu są relacje z partnerem, to takim narzędziem może być nauka bardziej konstruktywnego kłócenia się czy trening asertywności. Jeśli stres jest spowodowany przez nadmiar zajęć, to narzędziem do jego rozwiązania może być lepsze planowanie czasu bądź umiejętność rozróżnienia tego, w co warto inwestować czas i energię, a co lepiej sobie odpuścić.
4. Poczekać aż woda sama odparuje – "odparowywanie" to różne "statyczne" sposoby na relaks. Zaliczyłbym do tej kategorii czytanie książek, oglądanie telewizji bądź po prostu leniuchowanie na kanapie. Takie zajęcia pozwalają na odpoczynek. A czy pomagają w radzeniu sobie z nadmiarem napięcia? To może się udać pod jednym warunkiem: dopływ nowej wody jest bardzo mały. W przeciwnym wypadku odparowywanie nic nie da, poziom wody i tak będzie się podnosić. W okresie zwiększonego stresu "statyczne" formy radzenia sobie z napięciem mogą nie wystarczyć. Dlatego przyjrzyjmy się bliżej punktowi ostatniemu.
5. Zainstalować kranik – to bardzo dobry pomysł. Kranik w radzeniu sobie ze stresem to różne formy aktywności, które podejmujemy żeby rozładować napięcie. Najczęściej ludzie wybierają różne formy ruchu i aktywności fizycznej. W sytuacji przeciążenia stresem i napięciem takie formy aktywności działają podwójnie dobrze – po pierwsze rozładowują napięcie, a po drugie przez zmiany biochemiczne (słynne endorfiny) powodują poprawę nastroju i samopoczucia.
Problem beczki a style radzenia sobie ze stresem
W psychologii popularna jest koncepcja stylów radzenia sobie ze stresem. W tej koncepcji wyróżnia się trzy główne style: skoncentrowany na zadaniu, skoncentrowany na emocjach oraz zorientowany na unikanie. Każdy człowiek ma charakterystyczny dla siebie styl, który determinuje to, po jaki sposób opróżniania beczki sięgniemy w pierwszej kolejności. I tak osoba mająca styl zorientowany na unikanie może odruchowo próbować przykrywać beczkę, zaś ta skoncentrowana na zadaniu będzie raczej starała się ją przesunąć bądź zatkać wylot rynny. Szerzej o stylach radzenia sobie ze stresem oraz konsekwencjach posiadania każdego ze stylów napiszę w kolejnym poście.
Fajna metafora od razu kojarząca się z metaforą C. Tavris, czyli czajnikiem. Powstała ona jako krytyka katharsis(oczyszczenia przez wywalenie wszystkich emocji). Tavris sugeruje żeby zamiast spuszczać parę z czajnika trzeba zmniejszyć ogień. Porównywalne z przesuwaniem beczki i zatykaniem rynny.
Myślę że też niektórzy radzą sobie przez „kontrolowane” wylanie wody. Tak zwana terapia przez destrukcje, z którą bardzo się nie zgadzam 😉
Nie znam tej metafory. Ale też nie jestem zwolennikiem „wywalania” wszystkiego jako metody na oczyszczenie. Chyba najlepsze jest połączenie dwóch metod: z jednej strony upuszczam trochę pary z czajnika, a z drugiej stopniowo zmniejszam ogień. To też się fajnie sprawdza w terapii: stopniowe przeżywanie, wyrażanie i nazywanie emocji połączone z równoległym, stopniowym wprowadzaniem zmian w życiu.