Negatywizm/Pesymizm – przykłady z życia

Negatywizm/Pesymizm to schemat kierujący uwagę na negatywne aspekty rzeczywistości. Posiadanie go ogranicza przyjemność czerpaną z życia podkreślając jego brzydkie strony. Osoby poddające się działaniu tego schematu mają skłonność do szukania dziury w całym i zalewania innych taką wizją świata. Osoby radzące sobie z nim przez unikanie często wykazują skłonność do odcinania się od emocji zatracając się w odwracających uwagę zachowaniach bądź używkach. Z kolei osoby radzące sobie przez nadmierną kompensację mają tendencję do przesadnie optymistycznego postrzegania świata i ignorowania negatywnych informacji. Poniżej znajdziecie przykłady działania każdego z tych trzech stylów radzenia sobie ze schematem negatywizmu/pesymizmu.

Poddanie się schematowi – historia Jowity

Rodzice Jowity rozstali się, gdy miała siedem lat. Właściwie nie tyle rozstali się, co tata „poszedł w długą”. Zdarzało się to już wcześniej, ale tym razem mama powiedziała, że to był ostatni raz. Zabrała ją oraz jej młodszego brata i przeprowadzili się do babci. Krótko potem dowiedzieli się, że tata zginął w wypadku. Pijany wjechał samochodem w drzewo. Kilka miesięcy po jego pogrzebie mama wyjechała za granicę do pracy zostawiając dzieci pod opieką babci. Babcia dbała o dom, ale nie była zbyt chętna do zabawy z wnukami. Wolała w spokoju siedzieć, pić herbatę i oglądać seriale. Dlatego ilekroć dzieci chciały gdzieś wyjść, słyszały od babci, że to zły pomysł. Babcia zawsze miała dobre uzasadnienie, żeby czegoś nie zrobić. Była mistrzynią szukania wad. W efekcie mała Jowita siedziała głównie w domu zamiast spędzać czas w ciekawszy sposób.

Dorosła Jowita bardzo ceni sobie swoje bezpieczne życie. Skończywszy studia znalazła pracę w Sanepidzie, gdzie pracuje od kilkunastu lat. Awansowała wprawdzie, ale wciąż pracuje w tym samym oddziale. Znajomi ze studiów już po kilka razy zmieniali pracę. Ją również do tego namawiają mówiąc, że utknęła. Może i mają rację, ale ona woli trzymać się tego, co znane. Każda myśl o zmianie napawa ją lękiem – przecież tyle rzeczy może się nie udać. Może dlatego się jeszcze nie rozwiodła? Miłość dawno umarła, a z męża ma niewiele pożytku. Głównie siedzi w domu i próbuje znaleźć pracę, ale słabo mu to wychodzi. Cóż, przynajmniej Jowita może mieć na niego oko. Gorzej z ich synem. Młody jest już nastolatkiem i robi się coraz bardziej ciekawy świata. Jego pomysły napawają ją lękiem. Wolałaby, żeby był rozsądniejszy i bardziej świadomy ile rzeczy w życiu może pójść nie tak.

Unikanie schematu – historia Ludwika

Rodzice małego Ludwika to para niebieskich ptaków. Nie potrafili utrzymać stałej pracy, zapominali o rachunkach czy zakupach. Jedyne o czym pamiętali, to żeby mieć odpowiedni zapas marihuany w domu. Wokół tego kręciło się ich życie. Bardzo się kochali, kochali też swojego synka, ale dorosła odpowiedzialność ich przerastała. Snuli piękne wizje, jednak na tym się kończyło. Na przykład mama opowiadała o tym, jak będą świętować urodziny Ludwika. Mówiła o wspaniałym torcie, gościach i pikniku. Tata dołączał się opowiadając o pięknym rowerze, jaki Ludwik dostanie w prezencie. Tyle że potem okazywało się, że na tort z cukierni nie ma pieniędzy. Ten, który próbowała zrobić mama, był suchy, przypalony i w ogóle nie słodki. Dzieci nie było, bo nikt nie wpadł na to, by je zaprosić („byłem pewien, że ty się tym zajęłaś, to ja to miałem zrobić?”). A rower był używany i mocno poobijany, cud, że tata nie zapomniał…

Dorosły Ludwik stara się mieć spokojne życie przy swojej ciągle szukającej dziury w całym żonie. Poznali się jeszcze w szkole średniej. On kończył technikum, ona była w połowie liceum. Potem ich drogi się rozeszły – ona poszła na studia, on zaczął pracę w telekomunikacji. Po kilku latach przypadkiem wpadli na siebie, dawna znajomość przerodziła się w miłość, a ta z czasem stała się małżeństwem. Ludwik zawsze cenił Jowitę za jej stałość i przewidywalność. Miła odmiana po jego rodzicach. Potem jednak urodziło im się dziecko, a jego stara firma upadła. Jowita zaczęła więcej oczekiwać, ale też więcej narzekać. Dla Ludwika było to trudne do zniesienia. Chciał, by Jowita była szczęśliwa. Ale jej czarnowidztwo przytłaczało go. Sam widział jak przygnębiające stało się ich życie, nie potrzebował słyszeć tego jeszcze od niej. Zaczął szukać okazji do spędzania czasu poza domem. Przynajmniej miał wtedy spokój.

Nadmierna kompensacja – historia Daniela

Mały Daniel jest bratem Jowity. Oboje mieli tych samych rodziców, ale zupełnie odmienne temperamenty. Podczas gdy starsza o dwa lata Jowita potrafiła w skupieniu siedzieć nad lekcjami, Daniela wiecznie „nosiło”. Był ciekaw świata i ludzi. Niestety na drodze stała mu babcia. Jej wieczne narzekania i nakładane przez nią ograniczenia powodowały, że czuł się nieszczęśliwy i sfrustrowany. Dlatego często wymykał się z domu i robił rzeczy po swojemu. Czasem zdarzało się, że porwał przy tym ubranie albo nabił sobie guza. Za każdym razem słyszał wtedy „a nie mówiłam”. Doprowadzało go to do pasji, ale cóż miał zrobić? Znosił dzielnie jej połajanki obmyślając jednocześnie kolejną eskapadę.

Dorosły Daniel prowadzi życie pełne przygód, ale trudno w nim o jakąś stabilność. Wiele razy zmieniał pracę, ma też całkiem spore długi. Siostra mówi mu, że to dlatego, że zamiast myśleć o konsekwencjach on skacze na główkę w mętne, nieznane wody. Faktycznie tak robi, ale spokojne planowanie za bardzo kojarzy mu się z babcią. Gdy próbuje przemyśleć sobie nowy pomysł przed jego realizacją, wręcz słyszy jej kwękanie. To budzi w nim ogromną niechęć. Dlatego wyspecjalizował się w szybkim działaniu i „ucieczce do przodu”.

Podsumowanie

Wczesne doświadczenia Jowity nauczyły ją myśleć, że bliscy ludzie odchodzą (jak tata, a potem mama), świat jest mało przyjaznym miejscem (śmierć taty w wypadku oraz negatywizm babci), a ona może liczyć tylko na siebie (bo taty nie było, mama zajmowała się zarabianiem pieniędzy, a babcia serialami). W takich warunkach trudno znaleźć w sobie chęć do poznawania świata. Zamiast tego u Jowity rozwinęły się schematy: opuszczenia („bliscy ludzie przestają się mną interesować”), deprywacji emocjonalnej („ja sama oraz moje potrzeby są dla innych nieważne”) oraz negatywizmu/pesymizmu („świat jest pełen wad i zagrożeń”). W efekcie nauczyła się żyć w sposób bardzo zachowawczy, trzymając się tego, co znane i z czym sama będzie w stanie sobie poradzić. „Zaklinowuje” ją to w jej schematach. Poddając się im nie ma szans rozwijać się ani doświadczać lepszej przyszłości. Zamiast tego czuje się dalej nieważna i przekonana o tym, że zejście z utartej ścieżki niesie same przykre konsekwencje.

Historia Ludwika ilustruje to, jak negatywizm/pesymizm może rozwinąć się przez bezpośrednie doświadczenia dziecka. Niekonsekwentni rodzice (oboje z niedostateczną samokontrolą) zapewniali mu powtarzające się doświadczenia: najpierw oczekiwanie i radosne podniecenie, a potem rozczarowanie i frustracja. Z czasem przystosowując się do tej huśtawki Ludwik nauczył się myśleć, że teraźniejszość jest byle jaka, a w przyszłości czają się jedynie rozczarowania. Opisana wcześniej Jowita była dla niego atrakcyjną partnerką. Dzieląc z nią schemat negatywizmu/pesymizmu czuł, że nadają na tych samych falach. Jednocześnie jej wynikające ze schematu uporządkowanie było dla niego plasterkiem na pochodzącą z dzieciństwa deprywację emocjonalną. Z czasem to, co dobre, spowszedniało. Oczekiwania Jowity rosły, zaś Ludwik czuł się coraz bardziej przytłoczony. W ten sposób wpadli w klincz – dzieląc ten sam schemat nie byli w stanie przełamać patu, w jakim się znaleźli. Jowita coraz bardziej starała się kontrolować sytuację. Ludwik – coraz bardziej unikać Jowity.

Daniel miał te same wczesne doświadczenia, co Jowita. Mając jednak inny temperament (a konkretnie wyższe nasilenie jednej cechy – aktywności) nie był w stanie poddać się oddziaływaniu babci. Zamiast tego szukał wyzwań. Był jak beagle prowadzany przez właściciela na krótkiej smyczy, który tylko czeka, żeby się wyrwać i pobiec przed siebie. Przy braku zdrowego pokierowania ze strony babci narażał się na dające się przewidzieć przykre konsekwencje. Negatywizm/pesymizm budował się w nim jako wypadkowa wizji świata babci, jej połajanek oraz jego własnych doświadczeń. Jednocześnie intensywność połajanek oraz powiązane z nimi ograniczenia powodowały, że nie był w stanie przyjąć ich w zdrowy sposób. Zamiast tego dystansował się wewnętrznie. Efekt? Planując działania nauczył się widzieć tylko szanse, a pomijać zagrożenia. Sęk w tym, że takie patrzenie na świat nie powoduje, że zagrożenia znikają. Napędzane przez negatywizm/pesymizm postrzeganie świata utrzymuje ten mechanizm w ruchu każąc mu najpierw ignorować zagrożenia, a potem uciekać do przodu.

Zobacz też: Lista 18 wczesnych schematów.


Podoba Ci się to, co robię?

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej bądź wesprzeć moją pracę – sprawdź mój profil na Patronite!

Subskrybuj
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Marcin
Marcin
2 lat temu

Negatywizm to przeciwstawianie się, a nie pesymizm. Tak fatalna pomyłka dyskredytuje ten artykuł w moim odczuciu. Rzuca się też cieniem na całą stronę. Wręcz śmiem kwestionować jej wartość merytoryczną… niestety.