Uległy Poddany / Uległa Poddana to tryb radzenia sobie nastawiony na dbanie o komfort innych osób. Można by pomyśleć, że to miły, prospołeczny tryb. To niestety tylko część prawdy. Osoba w tym trybie dba o komfort tych osób ignorując jednocześnie własne potrzeby. Innymi słowy to tryb do robienia komuś dobrze własnym kosztem.
Po czym rozpoznać działanie tego trybu?
Aktywny tryb Uległego Poddanego / Uległej Poddanej sprawia, że zaczynamy zachowywać się w sposób uległy i nastawiony na dostosowanie się do czyichś oczekiwań. Osoba w tym trybie może na przykład:
- przytakiwać innym w rozmowie mimo tego, że mówią coś, z czym ona sama się nie zgadza,
- zgadzać się na coś, na co tak naprawdę nie ma ochoty,
- czuć się niezręcznie i odmawiać, gdy ktoś okazuje jej troskę czy chce jej w czymś pomóc,
- proponować pomoc i wsparcie chętniej i częściej, niż zazwyczaj robią to inne osoby,
- rezygnować ze swoich planów bądź naginać je, gdy ktoś inny wyraża kolidujące z nimi oczekiwania.
To wszystko dzieje się według jednego klucza: „twoje jest ważniejsze od mojego”. W efekcie osoby w tym trybie są zwykle odbierane jako miłe, pomocne, bezkonfliktowe.
Co dzieje się za kulisami?
Czemu ktoś miałby rezygnować z siebie w imię zaspokajania czyichś pragnień i potrzeb? Uległy Poddany / Uległa Poddana szybko odpowie na to pytanie:
- „Bo beze mnie sobie nie poradzi”
- „Bo nie chcę wyjść na egoistę”
- „Bo nie chcę jego/jej stracić (zawieść, rozczarować itp.)”
- „Bo bez niego/niej jestem nikim”
- „Bo muszę okazać wdzięczność”
I tak dalej. Wewnętrzny Krytyk zawsze znajdzie powód, w wyniku którego Wewnętrzne Dziecko ma siedzieć cicho i pozwolić Uległemu Poddanemu / Uległej Poddanej realizować swe zadania. Nierzadko otoczenie dodatkowo wzmacnia ten tryb chwaląc daną osobę za jej gotowość do poświęceń i chęć pomagania innym. A to wszystko mamy dodatkowo wzmacniane przez kontekst kulturowy i religijny. I o ile sam tryb nie ma płci, to kontekst kulturowy narzuca na kobiety więcej wymagań, by wchodziły w uległe i opiekuńcze role. Tak więc wszyscy mamy być ulegli wobec rodziców. Ponadto kobiety mają być uległe wobec mężów (w drugą stronę już nie – jeśli masz fiutka, to przecież nie możesz pozwolić sobie na etykietę pantoflarza…) i trwać przy nich. Nawet jeśli piją, biją i zdradzają. W końcu każdy ma swój krzyż…
Brzmi znajomo?
Uległy Poddany / Uległa Poddana a zdrowa równowaga
Wszyscy (a przynajmniej znaczna większość z nas) wychowaliśmy się w tej kulturze. A w trosce o innych i wdzięczności nie ma przecież nic złego. Gdzie zatem przebiega granica między zdrowym radzeniem sobie a Uległym Poddanym / Uległą Poddaną? Najprościej zdefiniować ją odnosząc się do przekonania o tym, na ile ważne wydają nam się nasze własne potrzeby:
- Jeśli jawią się jako tak samo ważne jak potrzeby drugiej strony w relacji, to mamy zdrowy punkt wyjścia do szukania rozwiązań pozwalających na zatroszczenie się o bliskich w potrzebie przy jednoczesnym zdrowym dbaniu o siebie.
- Jeśli własne potrzeby oceniamy jako ważniejsze, to najprawdopodobniej mamy do czynienia z jakimś trybem nadkompensacji. Tak postrzega świat osoba w trybie Samopowiększacza_ki, tym również kieruje się Oszust_ka i Manipulator_ka.
- Jeśli z kolei potrzeby innych wydają się ważniejsze, to Uległy Poddany / Uległa Poddana staje się domyślną opcją.
Granica zdrowej relacji przebiega tam, gdzie zaczynają się nadużycia. Zazwyczaj osoby w trybie Zdrowego_ej Dorosłego_ej potrafią szybko zorientować się, gdy druga strona zaczyna przeginać. I szybko kończą takie relacje. Zdrowy_a Dorosły_a instynktownie wyczuwa tę granicę. Osoby w trybie Uległego Poddanego / Uległej Poddanej albo w ogóle tego nie dostrzegają, albo też widzą, lecz nie potrafią zdrowo zareagować. Efekt? Jeśli Uległy Poddany / Uległa Poddana jest głównym trybem radzenia sobie, to łatwo utknąć w relacji z kimś, kto nadużywa. Takie osoby mogą stworzyć stabilne, choć niezdrowe relacje z kimś, kogo głównym trybem radzenia sobie jest któryś z trybów nadkompensacji. Stąd podatność na mobbing. Stąd również łatwość we wchodzeniu w związki z egoistycznymi, skupionymi na sobie i własnych potrzebach partnerami czy partnerkami.
Skąd bierze się ten tryb?
Bazą do powstawania tego trybu są sytuacje, w których dziecko chroniąc się musi zrezygnować z autonomii w imię przywiązania. Może za tym stać szereg różnych życiowych okoliczności, przy czym najczęstsze to:
- Doświadczenie parentyfikacji, czyli odwrócenia ról w rodzinie. Taka sytuacja ma miejsce wtedy, kiedy dziecko z różnych powodów przejmuje na siebie opiekuńczą rolę. Klasyka to rodziny dysfunkcyjne, gdy któreś z rodziców ma problemy z prawem czy uzależnieniem od alkoholu, hazardu, narkotyków. Inne odsłony to sytuacje, gdy rodzice rozstają się, a dziecko zostaje wciągnięte w rolę parnera_ki czy powiernika_czki dla któregoś z rodziców.
- Wychowanie w przemocy, gdzie dziecko uczy się być uległe, by w ten sposób ochronić się przed nadużyciem (biciem, wyzwiskami, obrażaniem się) ze strony innych. I nieważne, czy ono samo jest ofiarą, czy świadkiem takich sytuacji (na przykład między rodzicami) – jedno i drugie uczy uległości jako sposobu na ochronę siebie.
- Bycie dzieckiem narcystycznych rodziców i/lub skupionych na sobie rodziców, którzy „wiedzą lepiej” co jest dobre dla dziecka. I używają je do swoich celów – podnoszenia własnej samooceny, realizowania niespełnionych ambicji itp.
Każda z tych sytuacji uczy podejmowania decyzji i dokonywania wyborów według wspomnianego wcześniej klucza: „twoje jest ważniejsze od mojego”.
Powiązane tryby i schematy
W każdej z powyższych sytuacji Wewnętrzne Dziecko czuje się nieważne i niezasługujące na miłość. Jednocześnie też łatwo uwewnętrznić któryś z trybów Krytyka. W przypadku parentyfikacji będzie to Krytyk wzbudzający poczucie winy. Wychowanie w przemocy sprzyja powstawaniu trybu Karzącego Krytyka. Z kolei narcystyczni rodzice traktujący dziecko jako przedłużenie siebie czy wizytówkę zostają uwewnętrznieni w postaci trybu Wymagającego Krytyka.
Najczęstszym schematem towarzyszącym temu trybowi jest deprywacja emocjonalna. Doświadczanie jej jest wpisane praktycznie w każdy rodzaj doświadczeń, w którym uległość jawi się jako lepszy wybór. Często też z trybem Uległego Poddanego / Uległej Poddanej powiązane będą schematy:
- wadliwości/wstydu i smutnej refleksji, że widocznie dana osoba sama w sobie nie zasługuje na miłość i ciepłe uczucia,
- uwikłania – gdy dziecko uczy się być odpowiedzialne za czyjeś emocje,
- nieufności/skrzywdzenia – gdy uległość jest sposobem na ochronienie się przed przemocą,
- zależności/niekompetencji – gdy przesadnie chroniący, krytyczny czy podważający wybory dziecka rodzic uczy je przekonania o własnej bezradności i niemożności dokonywania dobrych wyborów.
Częstymi „nakładkami” (schematami wtórnymi, rozwijającymi się jako efekt prób radzenia sobie) do wymienionych powyżej schematów będą też podporządkowanie się oraz samopoświęcenie. Ten pierwszy będzie miał za zadanie chronić przed skrzywdzeniem czy porzuceniem. Ten drugi dawać możliwość poczucia się ważnym_ą dla kogoś poprzez dbanie o komfort tej osoby.
Aktywacja dowolnego z wymienionych powyżej schematów może obudzić inne, powiązane z nimi schematy. W efekcie obudzą się również tryby Krytyka oraz Dziecka, dla których „nakładką” i zarazem interfejsem do poruszania się w świecie będzie Uległy Poddany / Uległa Poddana.
Czego potrzeba, by Uległego Poddanego / Uległą Poddaną zastąpić zdrowym radzeniem sobie?
Przede wszystkim zdrowej świadomości, że potrzeby danej osoby są tak samo ważne jak potrzeby i oczekiwania innych. Aby to było możliwe, spełnione muszą zostać dwa warunki.
Po pierwsze dana osoba potrzebuje nauczyć się rozpoznawania własnych potrzeb i emocji. To, co dla wielu osób jest proste i oczywiste, w przypadku osób od lat funkcjonujących w trybie Uległego Poddanego / Uległej Poddanej może być niezwykle trudne. Można pomóc sobie w tym wyobrażając sobie bliską osobę na własnym miejscu i zadając sobie pytania: jak teraz czuje się ta osoba? Czego może potrzebować? To pozwoli wykorzystać odruchy trybu Uległego Poddanego / Uległej Poddanej w zadbaniu o siebie.
Po drugie trzeba jeszcze zidentyfikować i osłabić powiązany tryb Krytyka. Co z tego bowiem, że zidentyfikujemy własne potrzeby i emocje, skoro Krytyk zaraz to wszystko zaneguje? W poradzeniu z nim może nam pomóc proste ćwiczenie, do którego będziemy potrzebować trzech krzeseł. Na jednym siadamy my sami_e. Drugie ustawiamy za sobą. Trzecie stawiamy przed nami, przodem w naszą stronę. Drugie krzesło jest dla naszego Wewnętrznego Dziecka. Trzecie – dla Krytyka. A teraz najtrudniejsza część:
- najpierw z własnego krzesła mówimy do Krytyka jak czuje się Dziecko za nami oraz jak zamierzamy o nie zadbać. Jeśli słowa nie przychodzą do głowy, wyobrażamy sobie na krześle za nami bliską osobę z poprzedniego akapitu i mówimy tak, jakby chodziło o nią i jej potrzeby.
- następnie wyobrażamy sobie odpowiedź Krytyka z krzesła naprzeciwko. Odpowiadamy mu broniąc interesu Dziecka za nami (albo bliskiej osoby, jeśli trudno nam stanąć w imieniu Wewnętrznego Dziecka).
- …i powtarzamy to tyle razy, ile razy Krytyk będzie kwestionować nasze słowa.
Jeśli to pomoże, to jesteśmy w domu 🙂 Zyskałeś_aś właśnie cenną umiejętność zdrowego dbania o siebie.
A jeśli nie pomoże? Gdy twój Wewnętrzny Krytyk jest zbyt silny, by umożliwić ci zdrowe dbanie o własne potrzeby – idź na terapię! Inaczej może być ci trudno przerwać błędne koło nadużywania siebie w imię czyichś oczekiwań.
Podoba Ci się to, co robię?
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej bądź wesprzeć moją pracę – sprawdź mój profil na Patronite!
Możesz też docenić moją pracę stawiając mi wirtualną kawę.